Tbilisi |
Witam Was bardzo serdecznie w deszczową niedzielę! Wakacje pomalutku dobiegają końca więc korzystam z ostatnich dni odpoczynku. Niestety rozłożył mnie jakiś wirus, który wrócił ze mną z Gruzji więc to dla mnie również czas na regenerację i pełne leniuchowanie. Zebrałam swoje wakacyjne wspomnienia w logiczną całość i tak jak obiecałam wcześniej jeszcze troszkę pokażę Wam zdjęć z wyjazdu. Nie chcę jednak powtarzać informacji, które znajdziecie w przewodnikach lub na blogach i stronach podróżniczych, więc będzie o RĘKODZIELE, rękodziele w Gruzji 😍.
Podczas naszego pobytu w Batumi miałam ogromne szczęście, ponieważ odbywał się akurat jarmark rękodzielniczy. Jak nie trudno się domyślić bardzo mnie to ucieszyło. I wiecie co, niewiele różnił się od tego jakie są u nas. Pełno kramów, ludzi, turystów, no może troszkę mniej budek z jedzeniem. Ale dużo było stoisk, gdzie serwowano świeży sok z cytrusów i granatów, wyciskany za pomocą urządzenia o bardzo ciekawej konstrukcji.
Rękodzielnicy sprzedawali wszystko co tylko można zrobić. Były stoiska z alkoholem: winami domowej roboty, słynną gruzińską Czaczą, przeróżnymi nalewkami, a wszystko połączone z degustacją. Mnie jednak ciekawiło zupełnie coś innego 😀, a mianowicie wypatrywałam stoisk z szyjątkami! I znalazłam.
Miałam sobie kupić jedną lalkę, ale mąż stwierdził, że jemu w ogóle się one nie podobają, że ja szyję ładniejsze i ciekawsze więc ochota na posiadanie takiej laleczki troszkę mi zmalała. Tak więc lalki pozostały tylko na zdjęciach. Zresztą nie miałam do końca przekonania, bo gdybym "zakochała się w nich" to nic nie powstrzymałoby mnie przed kupnem 😊. Stoisk było sporo, ale ja zrobiłam zdjęcia tylko niektórym. Na jarmarku oferowano bardzo dużo ręcznie malowanych na tkaninie i skórze torebek, miałam nawet takie wrażenie jakby w Batumi była na nie moda, bo wiele osób z takimi właśnie chodziło.
Były stoiska z biżuterią,
szydełkowymi różnościami,
ale najciekawsze było stoisko pewnego Pana, wyglądającego troszkę groźnie 😁. Miał ze sobą różne skóry, nici, akcesoria, maszynę do szycia i na poczekaniu szył proste torebki !!! Można sobie było wybrać kolor i inne dodatki, a on zabierał się do pracy. Na wielu kiermaszach i jarmarkach już byłam, ale czegoś takiego jeszcze nie widziałam.
Jednak prawdziwym centrum rękodzielnictwa okazało się dla mnie Tbilisi, czyli stolica Gruzji. Chodząc uliczkami starej części miasta można spotkać mnóstwo rękodzielniczek siedzących na chodniku i szydełkujących zabawki lub filcujących na sucho. Dla mnie było to niesamowite doświadczenie bo te panie nawet późnym wieczorem, kiedy zapadał zmrok, tworzyły oświetlając sobie robótki latarkami lub małymi lampkami. Odniosłam wrażenie jakby całe Tbilisi oszalało na punkcie szydełka i filcowania. W każdym sklepie z pamiątkami, a uwierzcie było ich bardzo dużo, sklep przy sklepie, sprzedawano amigurumi lub filcaki.
Znalazłam nawet dwie rajstopowe lalki, bardzo ciekawe ... 😁
Szczególnie Rajstopowy Pan rozbawił mnie 😂. Pod koniec pobytu i ja kupiłam sobie pamiątki. Pięknego ceramicznego motyla, który zauroczył mnie od pierwszego wejrzenia
oraz SKARPETKII!!!! Nareszcie znalazłam idealne do szycia w sklepach w Tbilisi 😍. Trzy pary w urocze motyle i trzy pary w słodkie, ciasteczkowe wzory oraz jedną wręcz unikatową parę!
Przywiozłam "Słoneczniki" V.van Gogha. Nie obraz, a wspaniałe skarpety, z pięknym połączeniem kolorystycznym i co najważniejsze wyprodukowane w Gruzji przez firmę, która specjalizuje się min. w skarpetach ze wzorami różnych słynnych obrazów oraz gruzińskich charakterystycznych elementów kultury. Prześledziłam całą ich stronę internetową i polecam również Wam (TUTAJ).
Ech...wszystko co dobre kiedyś się kończy. Ale cieszę się, że podzieliłam się z Wami cząstką moich wakacyjnych wspomnień bo bardzo chętnie do nich wracam. Gruzja to niezwykły kraj, bardzo zielony, pełen skrajności i życzliwych, otwartych mieszkańców. Warto ją odwiedzić, my na pewno wrócimy.
Ogród Botaniczny w Batumi |
Pozdrawiam Was serdecznie, dziękuje za odwiedziny i wszystkie miłe komentarze! Do zobaczenia niedługo 😊
Justyna
Zachód słońca nad Morzem Czarnym. Kobuleti |