środa, 30 października 2019

Decu różności :)

Witajcie Kochani! Październik dobiega końca. Piękna, złota jesień pozostaje już wspomnieniem, a czas mknie do przodu jak szalony. Brakuje mi czasu na wszystko 😔. Brzmi pesymistycznie, ale  tak właśnie jest... to znak, że wielkimi krokami zbliża się listopad - miesiąc którego nie lubię. No chociaż... może jeden plus ma ten 11 z rodzeństwa - długie wieczory spędzone przy robótkach, z ciepłymi skarpetami na nogach i pyszną malinową herbatką od mojej teściowej 😊. Listopad to również okres, kiedy tworzę najwięcej prac bożonarodzeniowych więc tak sobie teraz myślę, że może wcale nie jest taki zły?  Na prezentacje świątecznych ozdób przyjdzie jeszcze czas więc dziś pokaże Wam kilka zaległości. Pierwsza jest to różana skrzyneczka, którą zrobiłam dla Wychowawczyni syna  z okazji niedawno obchodzonego Dnia Nauczyciela.



Zakochałam się w tej serwetce z malowanymi, pastelowymi różami i wiedziałam, że musi z jej wykorzystaniem powstać skrzyneczka dla nauczycielki 😊. Całość pomalowałam jasnoszarą akrylową farbą Cadence, widać również lekkie, białe przetarcia. Na wieczku przykleiłam delikatną koronkę w odcieniu niektórych listków róży.



 

Zupełnie przypadkowo odkryłam, że w skrzyneczkę zmieszczą się bez problemu dwa opakowania herbaty owocowej Vitax. Do tego dołożyłam coś słodkiego, ładnie zapakowałam i prezent był gotowy 😊.


Wiem, że są różne opinie o podarunkach dla nauczycieli, ale ja zawsze dwa razy w roku szykuje  upominki wychowawczyniom moich chłopców - na Dzień Nauczyciela oraz z okazji zakończenia roku szkolnego. Nie wyobrażam sobie, że mogłoby być inaczej. Oczywiście zdarza się, że robię również drobnostki dla tzw. przedmiotowców, bo synowie mają swoich ulubieńców wśród grona pedagogicznego.  Starszy syn już zamówił u mnie na koniec roku szkolnego 3 aniołki i jedną chustę, a młodszy chce obdarować wszystkich  😂. Czeka mnie duuuuuużo szycia i dziergania!

Kolejne prace, jakie pragnę Wam Kochani pokazać to obrazki wykonane w ramach charytatywnej akcji „Wiosna dla Seniora”, o której na swoim blogu kulskowo.blogspot.com pisała Ula K. O szczegółach poczytacie TUTAJ. Warto zajrzeć na bloga Uli, ponieważ inicjatywa jest bardzo piękna i może ktoś jeszcze spośród Was zechce się przyłączyć 😊. Motywem przewodnim miały być zwierzęta, ptaki lub ryby. Kocham sowy więc jako pierwszy powstał obrazek właśnie z jej motywem. Ta sówka to papier ryżowy z najnowszej kolekcji Stamperii.


Motywem przewodnim drugiego obrazka są dzikie kaczki. Ta piękna serwetka tak spodobała się mojej mamie, że zapragnęła mieć swój, podobny do prezentowanego, obrazek. Muszę w końcu zacząć go robić 😁.


I na końcu rybki w sercu pociągnięte lekko złotą farbą. Na zdjęciu tego nie widać, ale jak słońce zaświeci to pięknie się mienią.


Uli jeszcze raz dziękuję za możliwość przyłączenia się, a Was Kochani zapraszam ponownie do poczytania o tej cudownej akcji, jaką jest WIOSNA DLA SENIORA 💖.

Kochani na dziś to już wszystko. Bardzo dziękuje za odwiedziny i tyle pięknych komentarzy💖. Czytam je wszystkie z ogromnym uśmiechem i jeszcze większą radością, ale z góry przepraszam - w najbliższym czasie mogę mieć kłopot z odpowiadaniem na nie. Po prostu brakuje mi czasu 😔. Mam nadzieję, że nie pogniewacie się za to i nadal chętnie będziecie do mnie zaglądać - ja serdecznie wszystkich zapraszam o każdej porze dnia i nocy 😊!


Moc buziaków i uścisków!

Justyna

środa, 23 października 2019

Na ludową nutę

Witajcie Kochani! Czas pędzi jak szalony, już mamy końcówkę października. Nawet nie wiem, kiedy minione dni uciekły. Chociaż teraz mam chwilkę wytchnienia, bo młodszego synka dopadły pierwsze wirusy i siedzimy w domku. Za oknem ciągle jest złota, słoneczna, piękna polska jesień, ale niektóre drzewa są już „golaskami” 😁. Czas zatem na ostatni wspólny spacer - dziś pójdziemy ponownie odpocząć i zrelaksować się do lasu. Nie wiem, czy to już tradycja, czy łut szczęścia, ale znów miałam piękne spotkanie - tym razem z malutką ludową dziewczynką i jej zaczarowaną skrzyneczką.


O tym, że kocham las pisałam już wiele razy, ale nie pisałam Wam jeszcze, że niedawno odkryłam uroki spacerowania po nim z samego rana. Jest wówczas cudownie!! Promienie słońca przebijają się przez konary drzew, oświetlając poranną rosę. Zwierzęta i owady jakby jeszcze zaspane zaczynają swoją pracę, stukot dzięcioła co jakiś czas zagłuszany jest pięknym, porannym śpiewem ptaków.  Raz zdarzyło nam się (bo zawsze spaceruje z mężem), że sarny wybiegły nam na drogę spoglądając z lekką dezorientacją. Pewnie pomyślały „Co oni tu robią tak wcześnie?”. Spacerujemy, oddychamy świeżym powietrzem, robimy zdjęcia, a ja szukam idealnego miejsca do sesji moich prac 😊.


Czasami długo to trwa. Szukam przede wszystkim malutkich zagajników porośniętych mchem poniewaz to na nim moje lalki najlepiej się prezentują. Przypominają mi wówczas maleńkie leśne duszki i nagle przez chwile robi się bajkowo. Uwielbiam mech, a jeszcze bardziej chodzić po nim - to taki leśny, miękki dywan.


O urokach lasu nie będę jednak już pisała, by nie powtarzać się z poprzednich postów, ale wspomnę kilka słów o tej malutkiej laleczce, która odbyła długą drogę do swojego nowego domku w Szkocji.


Jest to jedyna lalka, jaką dotychczas uszyłam, której pomysłodawcą był mój starszy syn. Pod koniec sierpnia jechał na obóz językowy do Szkocji i przez kilka dni miał wraz z kolegami nocować u szkockiej rodziny. Pomyślałam więc, że trzeba jakiś drobny prezent z Polski tym życzliwym ludziom podarować. To syn zasugerował, abym uszyła folkową lalkę, nawet razem ze mną przeglądał tkaniny i ostatecznie wybrał piękną bawełnę w kaszubski wzór.


Wspólnymi siłami i naszą burzą mózgów dobraliśmy dodatki, kolorystykę i ustaliliśmy ogólny wygląd lalki. Miało być lekko, sielsko, dziewczęco i delikatnie 😊. Oprócz tego zależało nam, aby lalka miała w sobie taki element od serca, coś, co autentycznie będzie kojarzyć się z naszym  polskim krajobrazem. I do głowy wpadło mi jedno słowo - ZBOŻE! Poszliśmy na spacer i z pobliskiego pola zerwaliśmy kilka kłosów. A jak zboże to i kwiaty polne - cudowne maki i chabry. Jednym słowem miałam już pomysł na ozdobienie chustki 😀.



Jak zapewne zauważyliście Moi Drodzy lalka ma długi, blond warkocz. Kolor miał nawiązywać do kłosów zbóż, a długość... no cóż, mam słabość do bardzo długich warkoczy u lalek 😁.


Całej sesji bacznie przyglądał się pewien mały, ale jakże pożyteczny mieszkaniec lasu. Czyż nie jest piękny? Uwielbiam żuki leśne za ich pracowitość i porządki 😍.


Wracając do tematu... lalka jest mała, ma zaledwie 15 cm więc postanowiłam, że dorobię coś jeszcze, najlepiej do kompletu. Miałam małe pudełko, kilka serwetek z motywem kaszubskiego haftu i powstała oto taka skrzyneczka:



Decoupage nie jest techniką, w której często tworzę, więc napracowałam się ogromnie - zwłaszcza że chciałam uzyskać efekt taki troszkę postarzany. Wykorzystałam więc farbę beżową, zieloną, brązową i do postarzeń. Farba podkładowa była w cudownym kolorze Linen numer 9005 firmy Cadence. Wspaniały, naturalny, ciepły odcień - uwielbiam go i polecam!



Cały komplet bardzo spodobał się obdarowanej rodzinie, syn powiedział mi, że byli wręcz zachwyceni tak oryginalnym prezentem. A  mnie ta informacja ucieszyła ogromnie, gdyż zawsze bardzo stresuje się czy moje rękoczyny spodobają się Obdarowywanym oraz, czy dotrą do nich w stanie nienaruszonym, wiadomo różnie w dalekiej podróży bywa. Tak już mam...


Na koniec jeszcze  kolaż,


ponieważ ten folkowy komplecik z kaszubskim motywem chciałabym posłać na zabawę do 


Kochani mam nadzieję, że dotrwaliście do końca 😊. Bardzo dziękuję Wam za odwiedziny, tyle pięknych komentarzy pod poprzednim postem  i cieszę się, że mam nowe Czytelniczki bloga - Kasiu, Irina💖. Żegnam się z Wami i jednocześnie zapraszam na kolejnego posta - tym razem nie skarpetkowego 😀,


Uściski, 

Justyna



piątek, 18 października 2019

Wrzosowy Anioł

Witajcie Kochani! Ostatnio przeczytałam świetnego posta na blogu Agness autorki bloga klimaty-agness.blogspot.com, a nosił on tytuł „Dlaczego kocham jesień - 24 powody” (KLIK). Oczywiście pod tymi punktami jak najbardziej podpisuje się, ponieważ kocham tę porę roku od zawsze, ale zostawiając komentarz dodałam jeszcze kilka swoich punkcików - w tym jeden najważniejszy  dla mnie - WRZOSY 😍. Każdy, kto zna mnie w życiu realnym, jak i troszkę dłużej w blogowym wie, że uwielbiam te niesamowite  rośliny! Co roku wydaję na ich zakup fortunę, ale nie mogę się powstrzymać. Przyciągają mnie jak magnes. Wrzosy mam na balkonie i chyba jeszcze więcej w domu. Są dla mnie świetną dekoracją, a ich kolor działa na mnie uspokajająco oraz relaksująco. Oczywiście te kupne nie mogą równać się z bajecznymi leśnymi wrzosowiskami, które mogłabym godzinami podziwiać i fotografować.



Inspirując się tymi pięknymi, jesiennymi roślinami oraz aktualnym wyzwaniem na blogu Szuflady - Wrzosowisko, postanowiłam uszyć swojego własnego Wrzosowego Aniołka. Wyjęłam z pudła fioletowe gładkie skarpety, dodatki,


i zabrałam się za szycie. Szyłam, szyłam ... i po kilku dniach powstał oto taki skarpetkowy, wrzosowy aniołek:


Nie mogłam zdecydować się, jaki odcień fioletu wybrać (wiadomo, my kobiety tak czasami mamy) więc stwierdziłam, że połączę wszystkie 😁. Kochani nie wiem, czy na zdjęciach będzie to widać, ale ten mały aniołek ma na sobie 16 różnych odcieni fioletu - począwszy od barw intensywnych, wyraźnych poprzez bardzo stonowane, blade, delikatne.


Wrzosy to rośliny jesienne, a wiadomo jesienne poranki oraz wieczory są chłodne. Czasami zimny wiatr podwieje to tu, to tam... i tak zrodził się pomysł, aby aniołkowi uszyć ... majteczki 😂. Ale nie takie zwykłe, tylko  bardzo eleganckie. Z koronką, kryształkami, z tyłu wykończone maleńkimi kokardkami.

Przód

Tył 

Oczywiście wspomnę jeszcze o obfitej, tiulowej halce w intensywnej barwie oraz kokardkach na nóżkach, które jak wiecie uwielbiam.


Żebym w pełni mogła nazwać mojego aniołka Wrzosowym, musiałam pomyśleć nad czymś, co będzie przysłowiową „kropką nad i".  Zupełnie przypadkowo, wracając do domu, w witrynie jednego ze sklepów z duperelkami, zobaczyłam gałązkę sztucznego wrzosu. Możecie wyobrazić sobie moją radość, zwłaszcza że była to ostatnia sztuka (czekała na mnie 😀). Do domu prawie biegłam - nie mogłam doczekać się, by ją pociąć i wkomponować w zielone, lalkowe pukielki.






Dekorując czapeczkę lalki bardzo zależało mi, aby uzyskać efekt oplatania główki przez gałązki wrzosów, i mam nadzieję, że udało się 😊. Kochani pokażę Wam jeszcze zdjęcie jak w całości prezentuje się tył aniołka:


Zawsze, gdy uszyje lalkę ogarnia mnie smutek, że to już koniec. Uwielbiam z kolei wczesny etap, kiedy w głowie rodzi się pomysł, a potem szukam odpowiednich skarpet, dodatków, myślę nad fryzurką, kombinuje, sto razy zmieniam koncepcję itd. Świetnie się wówczas bawię, to mnie odstresowuje i zapominam o wszystkich trudach dnia codziennego. Kocham te swoje skarpeciaki 💜 i nieważne, że czasami innym moja pasja wydaje się infantylna. To właśnie mój twórczy świat, którym się dzielę i do którego zawsze Was serdecznie zapraszam. A kto choć raz otworzy się na niego, spojrzy z innej perspektywy, otworzy swój umysł i serce z pewnością dostrzeże to co na pierwszy rzut oka jest niewidoczne...


Kochani dziękuję zatem za wszystkie Wasze odwiedziny i motywujące komentarze 💜. Życzę Wam miłego, słonecznego weekendu i posyłam anielski uśmiech 😇.


Do zobaczenia 😊,

Justyna

Wrzosowego Aniołka posyłam na wyzwanie



niedziela, 13 października 2019

Jesienna lalka dla...

Witajcie Kochani! Jak pięknie było! Tyle słońca, ciepełka i zniewalających jesiennych barw. Taki właśnie był mijający weekend. I chociaż pamiętam, że miałam Was zabrać na kolejny długi spacer to jak wiadomo kobieta zmienną jest i dziś robimy małą przerwę we wspólnym spacerowaniu 😊. Po prostu nie mogłam doczekać się, aby pokazać Wam moją bardzo jesienną lalkę, którą z wielką radością wyślę już niedługo do ...  


Kochani, zanim napisze do kogo ta laleczka trafi, to przede wszystkim bardzo dziękuje za tyle wspaniałych komentarzy 💖pod muchomorkowym postem. Cieszę się również, że przyłączyłyście się do mojej małej zabawy. Wiem, że odgadnąć ile mam skarpet nie było łatwo, ale jednej osobie udało się - to był strzał w przysłowiową dziesiątkę 😀.


Nie trzymam Was Moje Kochane dłużej w niepewności i zdradzę ile mam skarpet. Otóż cała moja kolekcja liczy dokładnie 735 skarpet 😍.


Jedna z moich cudownych Czytelniczek trafiła idealnie podając dokładnie taką liczbę! A jest nią „blogchwila” autorka bloga mojechwilewytchnienia.blogspot.com. Kochana gratuluje Tobie z całego serca i proszę napisz do mnie maila w sprawie wysyłki nagrody - jesiennej lalki 😊.


Nie byłabym jednak sobą, gdybym nie obdarowała jeszcze jednej osoby 😊. Ula K. podała tyle kombinacji z 7, a każda coś dla niej znaczy, że nie mogłam przejść obok tego obojętnie. Ulcia do Ciebie pojedzie mały skarpeciak niespodzianka. Również proszę o kontakt mailowy 😊.


Kochani żegnam się z Wami cieplutko! Mam nadzieję, że Wasz weekend był równie słoneczny i piękny! Do następnego spotkania 😊!

Justyna