środa, 26 lutego 2020

Skarpetkowa Pisanka

Witajcie Kochani! Dziś wpadam na chwilkę (niestety obowiązki wzywają). ale nie mogłam doczekać się kiedy pokażę Wam mój najnowszy projekt - SKARPETKOWĄ PISANKĘ :))). Już od dawna chodziło mi po głowie, aby ją zrobić, lecz jak się okazało wcale nie było to takie proste. Wiecie jednak, że tak łatwo nie poddaje się zwłaszcza jeśli chodzi o szycie ze skarpet więc po wielu próbach  moja wymarzona pisanka powstała :))). Oto ona 😍:


Chociaż jest pierwsza, to nie ostatnia :)). Zrobiłam jeszcze kilka, w tym dwie w wersji folkowej, i już w kolejce czekają następne :))). Oczywiście w swoim czasie wszystkie wskoczą na bloga :)).  Inspiracją do wykonania powyższej skarpetkowej pisanki była druga część zabawy w Klubie Twórczych Mam - Wielkanocne Wariacje cz. 2 i przepiękna tablica:

Źródło zdjęcia - Klub Twórczych Mam

Zainspirowałam się przede wszystkim kolorem fioletowym, jajkiem, ptaszkiem, a właściwie to piórkami, które posiada :))) oraz tymi małymi różowymi kwiatuszkami z gałązki i nutką zieleni :)).


Pisanka jest w formie zawieszki wykonanej na bazie dużego 12 cm styropianowego jajka, przy użyciu trzech skarpet :)), koronek i innych upiększaczy :)). Oczywiście ozdobiona jest dookoła :).



Próbowałam również wykonać podobną pisankę na bazie mniejszego jajka, ale nie było takiego efektu - brzydko wyszło więc zostaje przy większych :)). A skoro jesteśmy przy fioletach pokażę Wam pierwsze krokusy 💜jakie zauważyłam w tym roku wracając do domu :)). Wiem, że w ogródkach już dawno zakwitły, ale te moje są nieogródkowe :)))). Niby taka mała rzecz, a jak człowieka cieszy :))).



Kochani, żegnam się już z Wami i zapraszam na kolejnego posta. Pokażę Wam lalkę, jakiej jeszcze nigdy u mnie nie było ... :)))

Buziaki i miłego dnia Wam 💜 życzę,

Justyna



Skarpetkową pisankę posyłam na Wyzwanie do Klubu Twórczych Mam (TUTAJ)


niedziela, 23 lutego 2020

Makaronikowy Anioł

Witajcie Kochani! Troszkę mnie nie było wśród Was i baaaardzo się stęskniłam :))). Ostatni tydzień ferii spędziłam w cudownym, egzotycznym miejscu - na Wyspach Zielonego Przylądka i całkowicie odcięłam się od wirtualnego świata. Wróciłam wypoczęta, opalona albo raczej spalona :)), z głową pełną pomysłów na nowe skarpeciaki oraz wrażeniami, które nie wiem, czy uda mi się zamienić w słowa. Moi stali Czytelnicy wiedzą, że po każdej ciekawszej podróży przygotowuje post więc moje wspomnienia z Cabo Verde również pojawią się na blogu jeszcze w marcu :)). A tymczasem... powroty do rzeczywistości są takie ciężkie więc, aby troszkę osłodzić sobie pourlopowe życie na bloga wskakuje apetyczny, lecz niejadalny Makaronikowy Anioł. Bo Kto z nas nie lubi słodyczy? Tak wiem, są niezdrowe, zawierają dużo cukrów itd., ale z drugiej strony jak mają piękne, iście bajeczne kolory, to aż proszą się by je skonsumować :)). Takie są właśnie ciasteczka zwane MAKARONIKAMI.  Znacie je? :))


Mój młodszy synek uwielbia!!! Zwłaszcza te o smaku maliny, cytryny i pistacji, ostatnie to również moi faworyci :)). Są delikatne, z aksamitnym nadzieniem a ich jedyny minus to cena. Za jedno malutkie, okrągłe ciasteczko płaci się ok. 4 - 5 zł.


Makaroniki kojarzą się głównie z Francją, ale pamiętajmy, że ich ojczyzną są Włochy. Do Francji zostały najprawdopodobniej przywiezione w XVI wieku przez Katarzynę Medycejską, żonę króla Henryka II.


Jako ciekawostkę wspomnę Wam również, że pierwszy makaronik powstał już w VIII wieku w jednym z weneckich klasztorów, gdyż w tamtych czasach cukiernikami byli przede wszystkim mnisi i mniszki. Moi Drodzy, jeżeli chcecie poczytać dużo interesujących rzeczy o historii słodkich makaroników to odsyłam do strony Cook and Travel (KLIK).


Aniołek jest nie tylko laleczką personalizowaną (na sweterku ma literkę „S” od imienia swojej właścicielki, do której pofrunął), ale również inspiracją w najnowszym wyzwaniu Szuflady „Makaroniki” (TUTAJ). Jeżeli macie ochotę wykonać prace w słodkich, ciasteczkowych kolorkach to serdecznie zapraszam do wspólnej zabawy z nami :)).


Kochani dziś króciutko, ponieważ czeka mnie jeszcze rozpakowywanie walizek i sterta prania. Jednym słowem ferie dobiegły końca :(.


Moc uścisków Wam posyłam 😘,

 Justyna

piątek, 14 lutego 2020

Pierwszy w tym roku :)

Witajcie Kochani! Każdego roku już w lutym rozpoczynam wielkanocne robótkowanie, niezależnie od tego kiedy te święta obchodzimy - w tym roku przypadają dość późno, gdyż dopiero 12 kwietnia. Czas leci szybciutko zatem wychodzę z załóżenia, że lepiej wcześniej o pewnych rzeczach (czyt. dekoracjach) pomyśleć niż robić wszystko na ostatnią chwilę lub – co gorsza – nie zdążyć. W tym roku z wielkanocnych motywów królować będą u mnie przede wszystkim baranki, pisanki (mam pomysł na skarpetkowe i zobaczymy co z tego wyjdzie) oraz moje ukochane ZAJĄCZKI 😍. I właśnie dziś na bloga wskakuje mój pierwszy tegoroczny zajączek zawieszka :))).


Zajączek jest mały, ponieważ ciałko uszyłam z mojego nowego skarpetkowego nabytku - niemowlęcych skarpet wyprodukowanych we Francji. W dzisiejszych czasach to rzadkość, ponieważ ok 99% produktów opatrzonych jest metką „Made in China".  Jestem z siebie dumna, że takie perełki udało mi się upolować :))). 


Inspiracją do uszycia zajączka w takiej kolorystyce było dla mnie aktualne Wyzwanie w Klubie Twórczych Mam „Wielkanocne wariacje”. To cykl Wyzwań i jako zadanie w części 1 mieliśmy zainspirować się taką oto tablicą i stworzyć pracę w dowolnej technice: 

Źródło - Klub Twórczych Mam

Cudowne, delikatne, pastelowe kolory, w tym mój ukochany subtelny róż, oraz piękne motywy więc nie mogłam przejść obojętnie :))). Szyjąc zawieszkę wykorzystałam praktycznie wszystko z inspiracyjnej tablicy, czyli biel, delikatną zieleń, róż, motyw serca, kwiatów i oczywiście zająca :))). 



O ile ciałko zajączka uszyłam z nowej pary skarpet to ubranko w całości pochodzi z moich skarpetkowych ścinków i resztek :). Od jakiegoś czasu wykorzystuje je na lalkowe stylizacje przez co skarpeciaki (w tym zajączek) są tworzone w duchu EKO :))).


Jak już Wam Kochani wspomniałam zajączek jest wielkanocną zawieszką  i  w całości prezentuje się tak:


To, co najbardziej uwielbiam w motywie zająca to jego bardzo długie uszy 😍. Zawsze mnie rozczulają :)). Szyję je zawsze z filcu, ponieważ dzięki temu są bardziej plastyczne i można dowolnie układać :). Niestety skarpetkowe uszy takiej możliwości nie dają :(. Poza tym filc jest znacznie łatwiej cieniować :)). Poniżej zdjęcie typu: „A kuku, gdzie jestem?” :))).


A tutaj wiosenny wiatr lekko je podwiewa :))).


Zajączka posyłam na Wyzwanie do Klubu Twórczych Mam TUTAJ,


a z Wami Kochani żegnam się życząc miłego weekendu :))). Przede mną ostatni tydzień ferii i leniuchowania :)). Dziękuję Wam  z całego 💗 za przemiłe odwiedziny i  ciepłe słowa :)))). Do zobaczenie wkrótce :).



Uściski 😘,
Justyna



wtorek, 11 lutego 2020

Przed Walentynkami o czerwieni rozważania :)

Witajcie Kochani! Mam nadzieję, że nie zdmuchnęło Was i jesteście po drugiej stronie ekranu. Potwornie wieje! Wczoraj to nawet się bałam, tak silny wiatr był u nas. Uważajcie na siebie i  nie wychodźcie z domu jeśli nie musicie. Niestety, ale w kontakcie z żywiołem jesteśmy niekiedy bezsilni. No cóż, nie na wszystko mamy wpływ :(.

Każdy żywioł ma swój symbol i kolor, z którym jest utożsamiany. Więc kierując się tym tokiem myślenia pokażę Wam aniołka w czerwieni choć mój skarpeciak nie jest ognisty lecz bardzo sympatyczny, przyjazny i łagodny :))).  Czerwień to nie tylko kolor ognia, ale również MIŁOŚCI 💖 oraz ulubiona barwa Violi, dla której tego malucha uszyłam (Viola niedawno wygrała Candy dla Babć).


Czerwony kolor przypisuje się także Walentynkom obchodzonym 14 lutego.  Mam wrażenie, że jest to drugie, poza Halloween, zapożyczone święto, które wzbudza tak wiele kontrowersji. Jedni go nie lubią, inni uwielbiają, a są również takie osoby jak ja podchodzące do Walentynek neutralnie :))). Niech chociaż raz w roku cały świat otulą czerwone serca i miłość, o której często zapominamy. Jeden dzień bez hejtu, złośliwości i nienawiści jest potrzebny :). Oczywiście miłość trzeba okazywać sobie przez cały rok, ale i ona zasługuje na swoje święto. 


Jeżeli jesteście ciekawi czy ja obchodzę Walentynki to odpowiem Wam - tak, ale na swój, lekko zmodyfikowany sposób :))). Od kilkunastu lat robimy sobie z mężem małe walentynkowe niespodzianki, a od kiedy zostałam mamą Walentynkami obsypuje także moich synów i vice versa.  Walentynkowe życzenia składam mamie, tacie, bratu, bratowej i moim cudownym, szalonym przyjaciółkom :))). Zawsze jest dużo śmiechu, radości i bardzo wesoło :)). Żartujemy, a punkt kulminacyjny to przesyłanie sobie w naszym babskim gronie różnych zdjęć świętych Walentych :)))). Nawet moja mama wkręciła się w te nasze nietypowe Walentynki :))). Ciekawe jak w tym roku będzie :))). Każda okazja, aby wywołać uśmiech, radość oraz odstresować się jest dobra i już czekam na piątek :))). W końcu MIŁOŚĆ to pojęcie szerokie :)).


Na sam koniec posta zwrócę się do Panów, którzy zaglądają na bloga  :)). Dziś wracając do domu  spotkałam w metrze pewną Panią, która miała eko torbę z napisem umieszczonym w serduszku z książek:Kiedy ON czyta wydaje się jakiś takiś bardziej interesujący"I moja mała refleksja przed Walentynkmi - Panowie czarujcie swoje Panie intelektem, a nie wypchanym portfelem. Portfel się kurczy, a rozum zostaje :)).


Aniołka posyłam na zabawę do Reni TUTAJ



Ściskam Was mocno!
Justyna

PS. Też chciałabym taką torbę... 😁

niedziela, 9 lutego 2020

Ogrodowe wspomnienia

Witajcie Kochani! Czekałam, czekałam i w końcu doczekałam się :)). Mamy FERIE :)))).  Dwa tygodnie wytchnienia, spokoju i odpoczynku :))). Chyba ciesze się tak samo jak uczniowie, a może i bardziej :))). Nie planuje w tym czasie dużo robótkować, właściwie to chcę aby odpoczęły moje ręce i wena, po to aby po dwóch tygodniach wrócić ze zdwojoną siłą :)). Nie wiem, czy wytrzymam bez szycia, ale spróbuję. Przecież dobre chęci też się liczą :))).  
Pogoda szaleje - raz mróz, raz wiosna więc myślę, że nic się nie stanie jak powspominam pewną, zeszłoroczną sesję zdjęciową w ogrodzie mojej mamy i pokażę Wam skarpeciaki, które uszyłam dla Ani oraz Agness.  Jako pierwszy wskoczy aniołek z niebieskościami :).


Aniołki szyłam z ogromną radością, włożyłam w ich wykonanie mnóstwo serca i dobrej energii, chciałam, aby zostały pięknie uwiecznione, a tu okazało się, że nie mogę zrobić im wymarzonego zdjęcia :(. A to światło nie tak padało, a to kolory inne wychodziły, a to jakiś owad latał mi nad głową denerwując mnie, a to na trawie musiałam położyć się by uchwycić szczegóły ... jednym słowem łatwo nie było.


Z półtorej godziny chodziłam po ogrodzie z aniołkami w ręku :)). Moje dzieciaki nie mogły zrozumieć, w czym jest problem. Dla nich zrobienie zdjęcia to sekundka - pstryk i po sprawie :)).  No, ale ja jestem wybredna jeśli chodzi o zdjęcia prac i tak łatwo nie jest. Wychodzę z założenia, że jeśli napracowałam się podczas szycia to niech i fotki cieszą oko oraz ładnie prezentują moje skarpeciaczki :)). Chociaż przyznam się Wam Kochani, że zawsze coś znajdę w zdjęciach co mi się nie podoba. 


Drugi aniołeczek od razu wskoczył we wrzosy i nie chciał stamtąd wyjść :)). Chyba wyczuł, że to moje ukochane jesienne kwiaty :). Ale łatwo również nie było, tym razem to wrzosy okazały się kapryśne :))). Dobrze, że mama nie widziała jak je ugniatam by aniołka postawić :))).


Uwielbiam zdjęcia lalek w plenerze, pisałam już o tym wcześniej na blogu, ale takie sesje są o wiele trudniejsze i bardziej czasochłonne. Najpierw muszę pomyśleć gdzie chciałabym zabarać i obfotografować skarpeciaki, później wykombinować wolną chwilę aby tam dojechać, w międzyczasie trzymam kciuki by w danym dniu pogoda była ładna, następnie trzeba zapakować lalki i dopiero wyruszyć z aparatem w ręku :))). Ostatecznie wychodzi na to, że jest to całkiem skomplikowana logistyka :)). Kocham jednak zdjęcia moich maluchów na świeżym powietrzu, ponieważ przypominają baśniowe stworki ukryte wśród kwiatów i traw. 


🥀🥀🥀

Kochani, nie wiem jak u Was, ale u mnie zapowiada się piękna, słoneczna niedziela, z odrobinką mrozu :)). Pewnie wybiorę się na dłuuugi spacer :)). 
Chciałabym również  z całego serca podziękować Wam 💖 za tyle pięknych życzeń pod moim postem urodzinowym. Czytam je codziennie po kilka razy i cały czas tak samo się wzruszam. Jeszcze raz bardzo DZIĘKUJĘ!! A jeśli ktoś miałby jeszcze ochotę zapisać się na  Candy to zapraszam TUTAJ :)). 


Miłej niedzieli Wam życzę Moi Drodzy i posyłam uściski 😘😘😘, 

Justyna





czwartek, 6 lutego 2020

2x2

Kochani, witajcie w tym ważnym dla mnie dniu, bo od kiedy zaczęłam pisać bloga moje wirtualne urodziny są dla mnie tak samo istotne jak te prawdziwe :)). Dziś mijają dokładnie dwa lata odkąd opublikowałam pierwszego posta. Tak Kochani, to dopiero dwa lata, chociaż ja czuję się jakbym była z Wami całą wieczność :))). Długo zastanawiałam się jak ten urodzinowy wpis ma wyglądać... I uświadomiłam sobie, że jeszcze nie napisałam Wam skąd taka nazwa - Wielkie Małe Pasje. Poniekąd nazwę mojego bloga zawdzięczam mojej kochanej mamuni - kobiecie o ogromnej pasji twórczej i życiowej. Od małego mama uczyła mnie i brata, że w życiu trzeba mieć PASJE, gdyż one dodają nam skrzydeł, rozwijają nas, wzbogacają, umacniają poczucie własnej wartości, są odskocznią od szarości, a przede wszystkim dają ogromną możliwość wyrażania siebie. PASJA to słowo, które ciągnie się za mną od małego i cieszę się, że mam tak cudowną mamę, po której odziedziczyłam twórcze predyspozycje 💗. Kolejne dwa magiczne słowa: WIELKIE i MAŁE. Mam taki zwyczaj, że zaraz jak coś zrobię wysyłam zdjęcie robótki mojej mamie. Chwilkę później mama dzwoni i zawsze mówi „Córeczko cudo! Jesteś dla mnie WIELKA (...)". A dlaczego MAŁE? Bo w otchłani codzienności i ogromnej ilości obowiązków, pasje są moją MAŁĄ przestrzenią, światem, do którego chętnie uciekam :). Kiedy te trzy magiczne słowa, tak istotne dla mnie, połączy się wychodzi nazwa - WIELKIE MAŁE PASJE 💗. Teraz już wiecie Kochani skąd taka nazwa mojego bloga :))).

Osobą, dzięki której jestem tutaj - w blogowym świecie jest mój mąż 💗. Od wielu lat namawiał mnie na blogowanie, a ja jak uparty osioł broniłam się zaparcie. Ciągle znajdowałam milion powodów i wymówek pt. „Dlaczego nie pisać bloga" :))). Aż pewnego dnia mąż wrócił do domu i zapytał się po raz tysięczny: „Założyłaś bloga?". Oczywiście, że nie założyłam :)). Mąż usiadł przy komputerze, coś tam postukał, po czym bardzo surowym tonem i ze złowrogą miną powiedział do mnie „Siadaj. To jest blogger, zakładaj bloga. Koniec wymówek" :))). Kurka, był wówczas taki poważny, że aż słów mi zabrakło :)))). Ale jestem jemu ogromnie wdzięczna 💗. Dziś wiem, że te wszystkie blokady były głupie i bezpodstawne :)). Oj, książkę mogłabym napisać o różnych, niekiedy śmiesznych sytuacjach  z moim blogowaniem :))).

Po dwóch latach wiem, że pisanie bloga nie miałoby sensu, gdyby nie WY - Moi Kochani Czytelnicy 💗. Dziękuje Wam z całego serca, że jesteście i zaglądacie do mnie. Dziękuję wszystkim, bez wyjątku - i tym blogującym, i nie blogującym, małym i dużym, Paniom i Panom  - WSZYSTKIM!!! Chcę abyście wiedzieli, że doceniam i ciesze się z każdych Waszych odwiedzin, każdego życzliwego komentarza - nawet takiego bardzo króciutkiego, z każdych wyrazów sympatii i życzliwości. To bardzo budujące i motywujące :)). Dziękuję! Ciesze się ogromnie, że dzięki blogowaniu poznałam tyle cudownych, wspaniałych, życzliwych Osób. Dotarło do mnie, że takich pozytywnie zakręconych jest nas całkiem spora gromada :))). Fajnie, że mam Was!

Jak urodziny to i malutka imprezka - Candy :)). I tutaj wyjaśniam tytuł posta :)). Kochani, zawsze organizując zabawy losuje kilka Osób. Tym razem, że jako są to drugie urodziny wylosuje dwie osoby - stąd 2x2 :))). Pierwszej Osobie wyślę malutkiego skarpetkowego aniołka, w uroczych żakardowych spodenkach i wiosennej stylizacji :)). Aniołek jest zawieszką więc można powiesić go w dowolnym miejscu, a przyszłościowo  nawet na choince :)). Druga Osoba dostanie skarpeciaka niespodziankę, ale również będzie to zawieszka aniołek w spodenkach :)). Jakoś ostatnio naszło mnie na spodenkowe, malutkie anielice :))).


Jeżeli macie ochotę przygarnąć malutkie skarpeciaki to serdecznie zapraszam do Zabawy :)). W paczce znajdą się jeszcze inne rzeczy, ale to już niespodzianka :)). 

Oto zasady:

1. W komentarzu do tego posta wyraź chęć udziału :).
2. Jeżeli masz taką możliwość będzie mi miło, jeśli umieścisz u siebie na blogu, fp. itp. podlinkowany banerek :)). Ale nie jest to konieczne, nic na siłę  :).


3. W zabawie może wziąć udział każdy Czytelnik mojego bloga :))
4. Możliwa wysyłka również zagranicę
5. Zapisy trwają do 6.03.2020. Po tym terminie opublikuję posta z wynikami :)

Kochani, jeżeli macie ochotę zapisać się, to śmiało :))). Każdy jest zawsze u mnie na blogu mile widziany oraz o każdej porze dnia i nocy zapraszam Was bardzo serdecznie w moje twórcze progi :)). Na tym właśnie mi zawsze zależało - aby Wielkie Małe Pasje były przyjaznym miejscem w sieci, a każdy odwiedzający mój rękodzielniczy świat czuł się dobrze, swobodnie, zapomniał na chwilkę o kłopotach i troskach, a wychodząc z niego miał na twarzy wielki uśmiech :))).  I mam nadzieję, że tak właśnie jest :))).

Kochani, posyłam Wam mnóstwo urodzinowych uścisków! Idę delektować się poranną kawą i kawałkiem domowego ciasta na śniadanie - w końcu dziś mam blogowe urodziny, kto by kalorie z rana liczył :))).


Justyna

niedziela, 2 lutego 2020

Niebieskie Migdały

Witajcie Kochani! Styczeń zleciał szybciutko i nastał luty - miesiąc, którego wyjątkowo nie lubiła moja prababcia. Zawsze powtarzała, że jak przeżyje luty to będzie żyła i o ironio losu zmarła 12.02,  a pogrzeb był w Walentynki. A jeszcze w tym roku luty jest „przestępcą” :)))). Taką nowinę przekazał mi mój młodszy synek, wracając ze szkoły. Bardzo przejęty oznajmił, że Pani w szkole powiedziała im, iż  „w roku 2020 luty to miesiąc przestępczy” :)). Oczywiście na nic zdały się moje tłumaczenia, że chodzi o rok i miesiąc przestępny więc teraz jest to taka nasza  rodzinna anegdota  :). Sama nie mam nic do lutego, nawet go bardzo lubię, ponieważ już za tydzień rozpoczynamy ferie, a mój blog będzie obchodził urodziny :))). Przede mną chwilka wytchnienia, odpoczynku i wolnego czasu na pasje :)). A może i w ramach relaksu pomyślę o niebieskich migdałach :))? I właśnie z dedykacją dla wszystkich Dziewczyn lubiących marzyć stworzyłam taki niebieski komplecik jako inspirację do najnowszego Wyzwania Szuflady „Niebieskie Migdały".


Pomysł na jego stworzenie zrodził się bardzo spontanicznie. Początkowo miałam uszyć skarpeciaka  w niebieskościach, ale kiedy robiłam porządki w jednym z pudełek znalazłam bardzo sentymentalne zdjęcie, a na nim ja i mąż 16 lat temu :)). Kompletnie zapomniałam o tej fotografii. Tak ciepło zrobiło mi się na sercu, że wszystkie piękne wspomnienia z naszego okresu narzeczeństwa powróciły.


W ręce wpadła mi jeszcze książka - pierwsza jaką za własne pieniądze kupił mi starszy synek, a było to wiele lat temu. I nagle zwykły dzień stał się dniem miłych, wzruszających wspomnień 💗, które warto pielęgnować.  



Pomyślałam wówczas, że każda z nas ma takie sentymentalne przedmioty, dzięki którym możemy od czasu do czasu powspominać piękne chwile, pomarzyć, a przede wszystkim pomyśleć o niebieskich migdałach :)).  


Teraz już wiecie Kochani, dlaczego zrobiłam szkatułkę i zakładkę do książki :))).  


Do ozdobienia pudełeczka użyłam papieru ryżowego w piękne, niebieskie róże od Stamperii, folii Termoton w kolorze złota, farb akrylowych Maimeri oraz malutkich perełek do wykończenia wieczka :)). 



Największą frajdę miałam podczas robienia kropek, a raczej ciapania :)).  Nie wiem, czy bardziej szkatułkę ozdobiłam, czy siebie :))).


Zauważyłam też, że kiedy robię prace w decu to później bardzo źle się czuję, niekiedy przez kilka dni ledwo funkcjonuje :((. Niestety jestem alergikiem i astmatykiem więc zapach farb, lakierów, różnych preparatów, a przede wszystkim unoszący się pył od szlifowania nie sprzyja mi :((. Nie chciałam rezygnować z tego co lubię więc znalazłam rozwiązanie :)). Za namową i radą męża kupiłam na Allegro maseczkę przeciwpyłową z filtrami i  teraz mogę szlifować ile tylko chcę, a pyły nie są mi straszne :)))). Jeżeli macie podobny problem, to koniecznie zakładajcie maseczki! Cena za jedną sztukę nie jest wygórowana (ja płaciłam ok. 4 zł), a  efekt wspaniały :). Lakieruję, maluję, szlifuję bez konsekwencji zdrowotnych :)).

Kochani, dziękuję Wam za tyle miłych komentarzy i że znajdujecie chwilkę aby do mnie zajrzeć  :)). Ciesze się, że jesteście, bo to dzięki Wam  💖 mój blog tętni życiem, a ja mam chęci by dalej pisać i tworzyć :)). Już dziś zapraszam Was bardzo serdecznie na kolejny wpis i moje wirtualne, blogowe urodziny :))). 



Moc uścisków posyłam i miłej niedzieli życzę!

Justyna