LALKI SZYTE INACZEJ
Lalki ze skarpetek zaczęłam szyć zupełnie przypadkowo. W 2017 roku roku przed Wielkanocą szukałam inspiracji na pracę plastyczną do przedszkola mojego młodszego syna. Nie miałam pomysłu co zrobić i jak - wiedziałam tylko jedno: miał to być ZAJĄC. Przeszukując internet, przeglądając mnóstwo stron, zupełnie przypadkiem zobaczyłam zające wykonane ze skarpetek. Nie ukrywam, że bardzo mnie to zaciekawiło. Pomyślałam "Wow! Czegoś takiego nie robiłam". Od pomysłu do realizacji minęły dwa dni i powstały oto takie zające 😊 :
Radość mojego dziecka była bezcenna! Na długi czas skarpetkowe zające stały się jego ulubionymi zabawkami. A ja myślałam dalej co można jeszcze zrobić ze skarpetek...
Zawsze zachwycałam się ręcznie szytymi lalkami. Mają w sobie coś magicznego, niezwykłego, niesamowity urok oraz jakąś cząstkę dzieciństwa i w odróżnieniu od lalek "sklepowych" szyte są z ogromnej pasji i serca. Moją pierwszą skarpetkową lalkę (zdjęcie powyżej) szyłam bardzo długo. Ręka nie była jeszcze wprawiona, nie wspomnę już o pokłutych palcach od igły. Ale opłacało się 😊 Złapałam bakcyla.
Chociaż jestem mamą dwóch wspaniałych chłopców lalki szyję z wielką pasją i radością. Niektóre trafiają do nowych domów, z czego jestem bardzo szczęśliwa, inne zostają w mojej kolekcji. Każda lalka jest wyjątkowa, inna i wiele dla mnie znaczy. Pozytywne reakcje na moje skarpetkowe panny (chociaż na początku zawsze jest zdziwienie i pytanie " Jak to, szyte ze skarpetek?") są dla mnie cenne i dodatkowo motywują mnie do dalszego szycia. Ciągle rodzą się nowe pomysły, przybywają nowe skarpetki i dodatki potrzebne do ich tworzenia.
Na tej stronie prezentuję Wam lalki, które szyłam w 2017 roku. Wszystkie nowo uszyte laleczki będą umieszczane na bieżąco, w nowych postach. Przeglądając te stare zdjęcia sama uśmiecham się do siebie, bo chociaż te laleczki są niedoskonałe i wiele w nich do poprawy (teraz już o tym wiem), to są moimi pierwszymi skarpetkowymi lalkami; to one zapoczątkowały moją pasję i dzięki nim rozwinęłam swój warsztat twórczy - bo jak wiadomo najlepiej człowiek uczy się na własnych błędach. Tak więc poznajcie moje skarpetkowe "staruszki" 😊.
Skrzydła tej kukiełki malował mój syn :) |
I na koniec skarpetkowy kotek 😊
Są WSPANIAŁE!
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :)) Mam do nich ogromny sentyment :)) Pozdrawiam serdecznie!
UsuńŚliczne są Twoje laleczki.
OdpowiedzUsuńDziękuje bardzo :))) To moje "staruszki" :)) Serdecznie pozdrawiam i dziękuję za odwiedziny :))
UsuńPoczątek i już piękne prace:)
OdpowiedzUsuńPodziwiam za pasję i wrodzone zdolności:)
Pozdrawiam najserdeczniej:)
Morgana dziękuje ślicznie :) Bardzo mi miło :))) Mam ogromny sentyment do tych „staruszek” i często wspominam moje skarpetkowe początki... Uściski posyłam!!!:)
UsuńPiękne te laleczki i zwierzaczki😀 pierwszy raz spotykam się z taką twórczością😍
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję!!! Miło mi tak ciepłe słowa czytać :)). Cieszę się, że mogłam Ciebie zaskoczyć :). Serdeczności posyłam!!
UsuńJa widzę doskonałość i miłość jaką włożyłaś w pracę doskonale też rozumiem Twoje przywiązanie do tych " staruszek są cudowne"
OdpowiedzUsuńKotek skradl moje serce!
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy pomysł! Jak widac skarpetki służą nie tylko do chodzenia w nich, można dac im drugie życie :)
OdpowiedzUsuń