sobota, 22 czerwca 2019

Truskawkowa Dziewczynka

Witajcie Moi Drodzy! Ale się za Wami stęskniłam! Troszkę mało mnie było ostatnio w blogosferze, gdyż moje myśli krążyły wokół bliskich i spraw szkolnych. Ale w końcu mamy WAKACJE i można odpocząć. Kochani dziękuję Wam bardzo za wszystkie słowa wsparcia, dziękuję również w imieniu syna 💕. Udało nam się złożyć już wszystkie niezbędne dokumenty, lekko zweryfikować listę szkół więc teraz tylko czekamy na wyniki. I chociaż my już wyciszyliśmy się i przestaliśmy „nakręcać”, to uwierzcie mi ogólna panika wzrosła. Ja jestem jednak dobrej myśli. No, ale dosyć już o szkolnych sprawach, rekrutacji itp. - czas na coś milszego i słodszego, a mianowicie na 🍓 Truskawkową Dziewczynkę 🍓:


Jak tylko zobaczyłam tą uroczą, piękną truskawkową parę skarpet już wiedziałam jak ją wykorzystać - oczywiście na truskawkowe ubranko.


Nie wiem gdzie jest granica pomiędzy pasją, a szaleństwem, ale ja chyba moją przekroczyłam. Jak dotąd są to najdroższe skarpetki, z jakich uszyłam lalkowe ubranko. Czy warto było? No pewnie — dla takiej skarpetkowej maniaczki jak ja to istne perełki w kolekcji 😍. Oczywiście markowe skarpety znanych sportowych lub odzieżowych firm są droższe, ale niestety płacimy za logo firmy a nie jakość więc nie biorę ich pod uwagę. Pamiętajcie, jeżeli chcecie szyć ze skarpet liczy się przede wszystkim ich jakość bo to ona zadecyduje o wyglądzie skarpetkowej zabawki.


Szyjąc Truskawkową Dziewczynkę wiedziałam, że jej ubranko będzie skromniejsze więc postawiłam na bujną fryzurę, która przykuje uwagę. Napracowałam się przy niej, ale powiem nieskromnie, że jestem zadowolona z efektu 😊. Cała laleczka utrzymana jest w kolorystyce truskawek. Czerwony, biały, zielony i brązowy - jako symbol ziemi (kolor na zdjęciu jest troszkę przekłamany) to dominujące barwy.  



Bluzeczkę ozdobiłam małą truskawką - grzechotką, która stała się zmorą moich bliskich 😀. Jest tak głośna, że nawet przy najmniejszym poruszeniu lalki słychać ją baaaaaaardzo wyraźnie, a do tego przyszywałam ją przed  pierwszą w nocy i pechowo spadł mi na podłogę cały woreczek tych grzechotek 😱. Rozsypały się po całym pokoju i  narobiły ogromnego hałasu. Tak więc uważajcie małe nie oznacza braku siły 😉.


Z tyłu możecie Kochani zobaczyć jak bujna jest fryzurka lalki, natomiast dół spódniczki wykończyłam podobnie jak jest na głowie:



Kochani mam nadzieję, że taka wersja truskawki przypadła Wam do gustu i choć troszkę narobiła Wam smaku na ten cudowny owoc. Mamy wakacje, więc jedzmy dużo owoców, bo oprócz cukrów (które i tak inaczej rozkładają się w organizmie niż te sztuczne) zawierają mnóstwo witamin i składników odżywczych, które potrzebne są nam do prawidłowego funkcjonowania. 


Ja i moja Truskawkowa Dziewczynka ściskamy Was dzisiaj mocno i owocowo!
Do zobaczenia w następnym poście 😊.

Laleczkę zgłaszam na zabawę


sobota, 15 czerwca 2019

Kolorowy Maluszek

Witajcie Kochani! Tropikalnych upałów ciąg dalszy. Lubie ciepło, no ale nie taki żar. Mam wrażenie, że moim jedynym celem minionego tygodnia było przetrwanie kolejnego dnia - dosłownie.  Nic mi się nie chciało - robiłam tylko to co musiałam, a potem zimna woda, zimny prysznic, ucieczka do najchłodniejszego pokoju i oby dotrwać do końca dnia. Zresztą w kilku naszych szkołach zawieszono zajęcia, bo temperatura w salach przekraczała 33 stopnie! Dzieciaczki siedziały jak w piekarnikach 😨. Nie zapowiada się jednak ochłodzenie, więc pozostaje tylko liczyć na deszcz. A skoro aura jest gorąca to czas na pokazanie Wam Moi Drodzy bardzo kolorowej i słonecznej laleczki.


Ten maluszek to skarpetkowy breloczek, uszyty ze skarpet niemowlęcych. Całe ubranko jest ze skarpetek, a dodatki są delikatne 😊. Zresztą te pięknie mieniące się kryształki (są jeszcze z tyłu) wystarczają, a w słońcu efekt jest jeszcze lepszy.


Uwielbiam dziecięce skarpety wykończone falbankami 😍. Wychodzą z nich śliczne bluzeczki z żabotem. Na szczęście w tym roku jest na nie moda więc mogę szyć dużo skarpetkowych elegantek 😊.


A kiedy roiłam zdjęcia laleczce miałam bardzo ciekawe towarzystwo. Na krzaczku obok siedział Zielony Gość (Edit: poszperałam w sieci i prawdopodobnie jest to larwa Bielinka Rzepnika), który przyglądał się bacznie, choć nie wiem dokładnie gdzie miał oczy 😂. Szkoda, że my ludzie nie możemy czasami przyjąć takiego kamuflażu...


Kochani i jeszcze napiszę, że wczoraj było ogłoszenie wyników egzaminu ósmoklasisty i mojemu synkowi poszło bardzo dobrze, ale nie oznacza to, że przestałam się stresować. Poziom stresu wzrósł, bo to nie koniec rekrutacyjnej drogi. To, co dzieje się tutaj w Warszawie to jakieś szaleństwo, obłęd, wariactwo, szalony „wyścig szczurów". Jestem tak przerażona, że wczoraj aż puściły mi nerwy i trochę popłakałam. Czasami jednak warto, bo ulżyło mi, otrząsnęłam się i pomału zbieram siły, aby pomóc synowi w dalszej batalii, a przede wszystkim okazywać dalsze wsparcie... Naszły mnie również takie smutne przemyślenia, że to my dorośli fundujemy dzieciakom taki „rollercoaster”, tylko po co? Czemu to służy i dokąd zmierza? Czy na prawdę o wartości młodego człowieka świadczą te punkty, procenty? A gdzie jest  w tym wszystkim ON i jego własna wartość?  Dlaczego nie ocenia się dzieciaków przez pryzmat ich postawy społecznej, koleżeństwa, to jakimi są ludźmi? Wszędzie tylko testy, testy... i jeszcze więcej testów, punkty, procenty, oceny; masz za mało punktów, brakuje ci punktów i w koło to samo. Jakby tylko to się liczyło! Oszaleć można 😱😱😱.  A przecież życie tak weryfikuje... Liczy się człowiek, a młodą psychikę można łatwo złamać.  Wspierajmy dzieciaki w tym ciężkim okresie, nie dołujmy ich, nie porównujmy do kolegów, bądźmy  z nimi i pokażmy, że niezależnie jak potoczy się ich droga szkolna to i tak jesteśmy z nich dumni, bo o wartości człowieka nie decydują te cholerne punkty i procenty. To tylko liczby, o których nikt w przyszłości nie będzie pamiętał...

Kochani, jeśli ktoś z Was przechodzi przez to szaleństwo, tak jak ja i moje dziecko to łączę się z Wami sercem i myślami 💗.



Ściskam mocno i życzę troszkę chłodu.

Justyna

Laleczkę posyłam na wyzwanie Gościnnej Projektanki
https://szuflada-szuflada.blogspot.com/2019/06/wyzwanie-goscinnej-projektantki-czerwca.html#comment-form



oraz na zabawę u Reni  




wtorek, 11 czerwca 2019

W magicznym ogrodzie...


„Przestać myśleć twórczo
to prawie to samo, co przestać żyć”

(Benjamin Franklin)

Witajcie Moi Drodzy! Dziś powitałam Was mottem, które znalazłam w książce z zadaniami młodszego syna. Bardzo mi się podoba, oddaje nie tylko istotę twórczości, ale uświadamia nam, jak ważna jest ona na każdym szczeblu życia. Więc chyba zapiszę je jako drugie motto mojego bloga 💗.

A co poza tym  u mnie? Do końca roku szkolnego już tak niewiele zostało i nie ukrywam, że bardzo się cieszę z tego powodu. Będzie spokojniej, więcej czasu na pasje, zero pośpiechu, a co najważniejsze wakacyjne wyjazdy. Tak więc rozpoczęłam wielkie odliczanie 😀. A dziś... dziś pokażę Wam Kochani efekty ostatniej skarpetkowej sesji w cudownym miejscu - Ogrodzie Botanicznym w Powsinie, którego pełna nazwa brzmi Polska Akademia Nauk Ogród Botaniczny - Centrum Zachowania Różnorodności Biologicznej w Powsinie. Musicie przyznać, że nazwy bywają niekiedy bardzo skomplikowane. Pomimo tego, kocham to miejsce o każdej porze roku i często jeździmy tam rowerami. Uwielbiam tę ciszę, spokój, owady tańczące nad łąką i kwiatami, plejadę barw i zapachów. Mogłabym cały dzień tam być ... i przeważnie jestem...


Pewnej słonecznej niedzieli zabrałam cztery skarpeciaki do koszyka rowerowego i całą rodziną ruszyliśmy w drogę 😃. Uwielbiam robić zdjęcia lalkom na świeżym powietrzu. Naturalne oświetlenie jest niesamowite i niezastąpione. Kocham jak delikatnie promienie słońca padają na moje lalki i nie przejmuje się cieniami - ma to swój urok, a ja mam wówczas wrażenie, że one ożywają, stają się częścią przyrody, łączą się z nią kolorami i wielkością. Moja wyobraźnia zaczyna pracować na najwyższych obrotach.


Jako pierwszego pokażę Wam aniołka - delikatnego, dziewczęcego, niekiedy nieśmiałego, o romantycznej naturze, ale  z nutką kolorów, szaleństwa i głową pełną marzeń - bo taka jest właśnie młodość 💖.


O uszycie tej uroczej, blond anielicy poprosiła mnie pewna przesympatyczna nastolatka (Łucjo pozdrawiam serdecznie!), a  aniołek miał być prezentem na urodziny jej przyjaciółki. To chyba jedno z piękniejszych zamówień, tych z gatunku ogromnego pokładu emocjonalnego.


Wiecie, co sprawiło mi największy kłopot podczas szycia? Kolor włosów. Miały być włóczkowe oraz blond. Problem w tym, że większość włóczek jest albo żółta (za żółta), albo od razu wpadają w odcień brązu. Po tygodniu poszukiwań w końcu znalazłam śliczny odcień naturalnego blondu.  To włóczka Himalaya Everyday numer 70060. Polecam wszystkim, którzy szyją lalki i chcą uzyskać naturalny odcień blondu dla lalkowych włosów.


Aniołek miał mieć ubranko różowe lub błękitne,  a jak nie można zdecydować się na jeden kolor to najlepiej je połączyć 😊. Kolorowe guziki to mój szalony pomysł, ale chciałam, aby taki troszkę zwariowany był — bo taka jest właśnie młodość. Aniołek jest spersonalizowany, dlatego na jego sweterku widnieje literka „O” od imienia swojej właścicielki.


Oj i zapomniałabym o najważniejszym - zerknąć pod spódnicę 😂. A tam piękna, różowa, brokatowa halka i kokardki z różyczkami na nóżkach.


Kochani, świat jest piękny i  nie trzeba wcale daleko wyjeżdżać, by o tym się przekonać. W każdym mieście - dużym czy małym można znaleźć niezwykłe, piękne miejsca - swój azyl, do którego będziemy wracać w każdej wolnej chwili. Bo taki reset i wyciszenie potrzebny jest każdemu...


Moi Drodzy dziękuję Wam jeszcze bardzo za wszystkie komentarze pod poprzednim postem i przepraszam, że nie zdążyłam odpowiedzieć. Niedługo będzie już spokojniej. Witam serdecznie nowych Czytelników i dziękuje Wam, że zostaliście u mnie na dłużej 😘😘😘.

Ściskam  Was mocno!!!
Justyna


Mojego Aniołka z literką „O”  zgłaszam na zabawę na blogu