poniedziałek, 25 lutego 2019

Moja pierwsza ...

Witajcie Moi Drodzy! Ogromnie się cieszę ponieważ dzisiaj pokaże Wam pracę, z której jestem bardzo dumna - moją pierwszą szydełkową chustę. Tak, dałam radę 😃😃😃!


Od dawna podziwiałam piękne chusty na blogach moich koleżanek i nie ukrywam, że to właśnie one zmobilizowały mnie do działania. Pomyślałam sobie "dziewczyny dały radę chociaż miały podobne obawy do moich, to i ja dam radę". To była najlepsza motywacja jakiej kiedykolwiek doświadczyłam. Dziewczyny Drogie dziękuję Wam!!! Dla swojej pierwszej chusty wybrałam piękną, kolorową włóczkę Papatya Batik w której zakochałam się od pierwszego wejrzenia 💖. Wzór zaczerpnęłam od  Karoliny Szydełko,  czyli mojego ulubionego szydełkowego kanału na You Tube. 


Przez długi czas bałam się szydełkowania chusty. Towarzyszyło mi wiele obaw, ale dziś już wiem że to wszystko siedzi tylko w głowie i niepotrzebnie nas czasami blokuje. 


Postanowiłam więc pozbyć się tej okropnej blokady i spróbować. W końcu "do odważnych świat należy"  😊.  Już nie pamiętam kiedy szydełkowanie sprawiło mi tyle radości. Każdy kolejny rząd coraz bardziej mnie cieszył. Wychodziło i to było dla mnie najważniejsze. Więcej chusty = więcej  mojej radości. Skończyłam ją dziergać podczas naszego wyjazdu do Omanu i pokażę Wam jakie miałam cudowne miejsce na swoje robótki. Kiedy było już późno, dzieciaki spały, siadaliśmy z mężem na balkonie, rozmawialiśmy, ja szydełkowałam, a wszystko to w bajecznym otoczeniu, wieczornym śpiewie egzotycznych ptaków i temperaturze + 25. Szkoda, że nie mam takiego miejsca na stałe ...



Jednego jestem już pewna i potwierdzam to co pisały wcześniej moje koleżanki rękodzielniczki - dzierganie chust jest zaraźliwe i wciągające. Właśnie kończę drugą chustę, znacznie większą i zakupiłam włóczkę na kolejną 😍.


Mam jeszcze w planach zrobić chustę dla mamy, kilka na prezent więc nie wiem kiedy to "chustowe szaleństwo" zakończy się. Póki co dziergam i za każdym razem odczuwam ogromną radość i satysfakcję, że daję radę, że już umiem i co najważniejsze, że wychodzi!

Kochani nigdy nie bójcie się nowych wyzwań, warto próbować i pokonywać własne lęki. Dzięki temu zdobywamy nowe doświadczenia  i stawiamy kolejny krok do przodu...

Ściskam Was mocno,
Justyna



piątek, 22 lutego 2019

Słodkości...

UWAGA!!! Dzisiejszy post jest tylko dla Czytelników o odpornym wzroku na ogromną ilość cukierkowych barw i miłości do słodkości gdyż siła rażenia będzie mocna 😍.

💚💙💜💛💔

A tak już na poważnie to witam Was Kochani serdecznie i oczywiście zapraszam wszystkich 😊!!! Zanim jednak przejdę do słodkości to koniecznie muszę Wam pokazać pewne zdjęcie.


W zeszłym tygodniu robiłam porządki  w moich skarpetkowych pudłach i  moi synowie wpadli na pomysł by policzyć wszystkie skarpetki, które oczywiście przeznaczone są tylko do szycia. I wiecie ile ich mam? Ktoś zgadnie? Myślę, że nie. Mnie samą ta liczba przeraziła więc nie trzymam Was już  w niepewności i napisze krótko: aktualnie posiadam 562 pojedynczych skarpet, wszystkie nowe 😱!!! Muszę teraz dużo szyć by zrobić miejsce następnym, z kolekcji wiosna - lato 2019 , bo nie wiem czy powstrzymam się przed kupnem jak jakiś wzór wpadnie  mi w oko 😁.

                                                                     💚💙💜💛💔

Wracając do tematu posta to dzisiaj będzie u mnie mega słodko. Przygotowuje się już do Tłustego Czwartku 😋.  W zeszłym roku przywiozłam z wakacji kilka par pięknych skarpet. Jedne z nich były w cukierkowe wzory i w końcu nadarzyła  się okazja by wykorzystać je do szycia.


W tym miesiącu nasze blogowe koleżanki wystąpiły jako Gościnne Projektanki (banerki i linki na końcu), a oby dwa wyzwania miały wspólne słowo "Słodko". Przyłączam się do zabawy dziewczyn i uszyłam oto taką słodką skarpetkową lalkę:


Oprócz słodkich kolorów i ich kombinacji wykorzystałam cukierkowe dodatki jak: serduszka, kwiatki, kolorowy pompon, pół perełki i cieniowaną w słodkich barwach włóczkę jako włosy .


Kolorowych słodkości nigdy za dużo, bo nawet jeśli ich nie jemy to chociaż oko cieszą i ładnie wyglądają jako dekoracja więc do laleczki uszyłam malutkiego, skarpetkowego pączka rodem z USA - słynnego donuta😋.


O skarpetkowych pączkach więcej dzisiaj nie napiszę ponieważ w przyszłym tygodniu poświęcę im odrębny post, 😊.


Kochani żeby Was od tych słodkości nie zemdliło kończę na dzisiaj, ale jeszcze raz bardzo Wam dziękuje za komentarze pod poprzednim postem. Zawsze mnie motywujecie i wiem, że mogę na Was liczyć!!! Na pewno to nie ostatnia folkowa dziewczyna z masy solnej, a tymczasem przesyłam dla Was Moje Drogie  milion  💗💗💗 i buziaków!

Justyna



Banerki i linki do zabaw :





wtorek, 19 lutego 2019

Góralka

Witajcie Kochani! Czy u Was też jest taka piękna pogoda 🌞? U nas w stolicy słońce rozpieszcza, wyciągnęliśmy już rowery więc droga do szkoły stała się przyjemniejsza. W ogrodzie mojej mamy nieśmiało kwitną prymulki i przebiły się krokusy. Jednym słowem wiosna nadchodzi! W taką pogodę lepiej się nawet tworzy bo światło dzienne jest bezcenne, zwłaszcza jeśli chodzi o malowanie masy solnej (odradzam malowania wieczorem). Więc dziś śmiało mogę Wam już pokazać projekt, o którym wcześniej wspominałam. GÓRALSKĄ DZIEWCZYNĘ z masy solnej: 

masa solna, góralka, lalka góralka, folkowe lalki, lalka w stroju ludowym, ludowy anioł  z masy solnej

Inspiracją do jej ulepienia było aktualne wyzwanie na blogu Art - Piaskownica (TUTAJ)


Chociaż moje rodzinne korzenie sięgają Jury Krakowsko - Częstochowskiej i Zagłębia to każdy kto do mnie zagląda wie, że uwielbiam tematy folkowe więc z ogromną przyjemnością postanowiłam zmierzyć się z tematem "POLSKIE GÓRY I GÓRALE". Wybrałam Podhale, ponieważ to jeden z najbardziej charakterystycznych regionów naszego kraju, a ulepienie z masy solnej góralskiej dziewczyny było dla mnie nowym, twórczym doświadczeniem. 
Przejrzałam swoje książki o polskich strojach ludowych, gdyż chciałam w miarę możliwości najwierniej oddać urok kobiecego stroju podhalańskiego.  Pierwsze nasuwające się skojarzenie to kierpce! I tu przypomniałam sobie, że mam w domu dwa rzemyki. Wymyśliłam, że podczas lepienia delikatnie je przeplotę przez nogi. Ale nie było łatwo. Wiadomo - masa solna jest bardzo elastyczna, rzemienie twarde i wszystko niszczyło się. Ostatecznie dopiero za 6 razem udało się!


Myślałam, że najgorsze już za mną, ale prawdziwą batalię stoczyłam ze spódnicą zanim uzyskałam pożądany efekt 😊. Z pozostałą częścią ubioru poszło łatwiej. Damskie koszule zdobią piękne hafty przy mankietach i kołnierzu. Ale jak je zrobić??? I wpadłam na pomysł, że na masie solnej odcisnę wzór pewnej serwetki koronkowej i to będą takie moje "solne hafty". Następnie z małych kuleczek ulepiłam korale, głowę (o tym napiszę później) i delikatną, dziewczęcą fryzurkę z warkoczem - kłosem.


Wypiekałam przez 7 godzin w temperaturze 80 -130 stopni. Gotowa Góralka wyglądała tak:


Malowanie zaczęłam od kierpcy, białych skarpet 💓, zielonej spódnicy, koszuli i twarzy. Kochani pewnie już zauważyliście, że to pierwszy mój solniak o tak wyprofilowanej głowie. Od kilku lat marzyłam o posiadaniu idealnej (jak dla mnie) formy głowy. I w tym roku mój mąż, w roli Dziadka Mroza 😀, spełnił to marzenie i w prezencie dostałam swoją wymarzoną formę!! Odciskanie na masie solnej nie jest łatwe, ale dałam radę. Nie ukrywam, że przy tej czynności ułatwiło mi doświadczenie i lata praktyki  w lepieniu. Twarz malowałam przy bardzo dobrym świetle dziennym, ponieważ tylko wówczas mogłam zobaczyć niedociągnięcia i nanieść ewentualne poprawki. 


Malowanie pozostałych elementów stroju było już znacznie łatwiejsze. Gorset w stroju podhalańskim sznurowany jest czerwoną wstążką, która swobodnie opada na spódnicę - ja postanowiłam taką wstążkę dokleić.

masa solna, góralka, lalka góralka, folkowe lalki, lalka w stroju ludowym, ludowy anioł  z masy solnej

masa solna, góralka, lalka góralka, folkowe lalki, lalka w stroju ludowym, ludowy anioł  z masy solnej

Włosy pomalowałam moim ulubionym odcieniem brązu, a korale intensywną czerwienią.

masa solna, góralka, lalka góralka, folkowe lalki, lalka w stroju ludowym, ludowy anioł  z masy solnej

masa solna, góralka, lalka góralka, folkowe lalki, lalka w stroju ludowym, ludowy anioł  z masy solnej

Na jednym ze zdjęć powyżej widać biały sznurek, dzięki czemu figurkę można powiesić. Oczywiście cała praca jest zabezpieczona lakierem błyszczącym dzięki czemu nie będzie chłonęła wilgoci. Moi Drodzy wielokrotnie spotkałam się z opiniami, że wyroby z masy solnej nie są trwałe. To bardzo mylne przekonanie. Owszem, jak każda ceramika mogą się stłuc podczas upadku, ale jeśli dobrze ciasto wyrobimy, prawidłowo wypieczemy, pomalujemy i zabezpieczymy lakierem to solna dekoracja posłuży nam bardzo długo. Moja mama ma moje anioły, które lepiłam prawie 10 lat temu. Wiszą cały czas i mają się świetnie. Masa solna nie lubi tylko wilgoci więc koniecznie pamiętajcie o zabezpieczeniu pomalowanej figurki lakierem, chociaż użycie odpowiedniej do ceramiki farby akrylowej już tworzy powłokę ochronną. I jeszcze o jednym zapomniałam wspomnieć -  wszystkie elementy doklejajcie po lakierowaniu 😊.

masa solna, góralka, lalka góralka, folkowe lalki, lalka w stroju ludowym, ludowy anioł  z masy solnej

Kochani, mam nadzieję że nie zanudziłam Was dzisiaj i dotrwaliście do końca. Dziękuję za wszystkie wspaniałe komentarze pod poprzednim postem i zapraszam ponownie - będzie słodko 😋 .  Zmykam na popołudniowe zajęcia i przesyłam Wam  moc słonecznych uścisków,
                                  
                                                                                                                                                      Justyna




niedziela, 17 lutego 2019

Dzień KOTA

Dzisiaj obchodzimy Międzynarodowy Dzień Kota więc i u mnie będzie "kotkowo", ponieważ uszyłam skarpetkowego kotka 💙💛💗. Miałam jeszcze w swoich zbiorach bardzo fajne skarpetki  więc pomyślałam, że szkoda by tak leżały na dnie pudła 😁.


Kotki to ulubione zwierzaki w mojej rodzinie od zawsze! Można powiedzieć, że mamy "kota na punkcie kotów". Szczególnie mój młodszy synek uwielbia te futrzaki, ma wręcz bzika na ich punkcie. Z kotkami ma zeszyty, notesy, gumki, magnesy, piórnik, do tego dochodzą haftowane przez moją mamę obrazy z kotkami,  kocie gadżety jak kubki, breloki oraz mnóstwo pluszaków,  w tym jeden śliczny czarny kotek od Alinki, którego otrzymałam w ramach naszej "Strasznej wymianki".  Kotki mają dziadkowie więc możecie  sobie  wyobrazić jaka jest radość kiedy ich odwiedzamy. 


Niestety ze względu na moje problemy zdrowotne nie możemy mieć futrzaków  w domu 😞 . To jest okropne uczucie, kiedy kocha się zwierzaki, a z przyczyn niezależnych od nas nie możemy ich posiadać 😞. Dzieci z jednej strony rozumieją bo wiedzą czym to grozi, z drugiej strony desperacko szukały rasy kotów, która nie uczula.  Niestety po konsultacjach z moją Panią Doktor pulmonolog nie jest to możliwe byśmy kotka posiadali. W życiu są rzeczy ważne i ważniejsze, a ja po prostu wybieram zdrowie...


Bardzo zazdroszczę wszystkim posiadaczom kotów! Pamiętam jak byłam mała i jeździłam do prababci. Ona zawsze miała kotki - dla mnie, bo wiedziała że je kocham. Najlepiej było zimą kiedy na dworze panował siarczysty mroź, śnieg, prababcia paliła w piecu, a ja z moim kotem pod ciepłą puchową kołdrą leżałam - on tak fajnie zawsze mruczał!


Ech... nie na wszystko mamy wpływ więc dobrze, że mogę chociaż szyć koty ze skarpetki. Dzisiaj czeka mnie szycie jeszcze jednego, całego niebieskiego, ze skarpetki frotowej. Synek poprosił więc  nie potrafiłam odmówić zwłaszcza, że jak stwierdził "ten dla niego jest zbyt dziewczyński" 😂.


Ale ja, jak to ja, nie umiałam powstrzymać się by nie uszyć go z tych ślicznych serduszkowych skarpetek w rozmiarze 24 - 26. Zwłaszcza, że miały bardzo wypukłą i wyraźnie zaznaczoną piętę stąd po uszyciu kociak przybrał bardzo ładny kształt.


I właśnie to uwielbiam w szyciu ze skarpet - każdy wzór, kształt, splot decyduje w ogromnym stopniu o efekcie końcowym naszej pracy. 
Po sesji zdjęciowej kotek zasnął ze zmęczenia ... w końcu skarpetkowe kotki też są śpiochami 😊.


Kończąc pokażę Wam jeszcze zdjęcie kotki moich teściów. W okresie zimowym uwielbia wygrzewać się na piecu, a jak jeszcze słońce zaświeci to z pieca nie schodzi; niczym Bonifacy ze słynnej bajki.


Kochani jeżeli macie kotki to życzę dzisiaj miłego świętowania ze swoimi pupilami, dużo radości i miłości. Zwierzaki są fajne więc warto je kochać, a przede wszystkim o  nie dbać. Dają nam dużo dobrego, mają pozytywny wpływ na naszą psychikę i sprawiają, że nie czujemy się samotni. 

Uściski, Justyna




Skarpetkowy kotek pobiegnie za wyzwanie http://diytozts.blogspot.com/2019/02/40-wyzwanie-koci-raj.html


oraz na zabawę do Renatki bo jest  w serduszka (TUTAJ)



czwartek, 14 lutego 2019

Tulipany

Witajcie Kochani! Jak Wam mija tydzień? U mnie ciężko - pogoda  w kratkę, w domu ogromna góra rzeczy do prasowania po wyjeździe (swoją drogą nie cierpię prasowania), a mi ciężko wrócić do codziennych obowiązków po feriach. Chyba za bardzo rozleniwiłam się... Ale przynajmniej wiosnę czuć coraz bardziej 😄. Dzień coraz dłuższy, ptaki zaczynają częściej śpiewać, w sklepach pojawiają się skarpetki z kolekcji wiosennej - oczywiście kilka par zakupiłam, ale przede wszystkim są już pierwsze tulipanki 🌷. Dlatego dzisiaj pokażę Wam właśnie wiosennego aniołka z masy solnej z dużym bukietem tulipanów.


Od jakiegoś czasu moim solniaczkom nie maluje twarzy, rączek, nóżek, czasami i włosów.  Stawiam na naturalny kolor masy solnej, która jeśli jest dobrze rozrobiona i prawidłowo wypieczona ma na prawdę piękną barwę i nie wymaga poprawek. Delikatne rumieńce, czasami namalowane oczy i usta  w zupełności wystarczają.  Włosy u tego aniołka delikatnie przyrumieniłam  podczas wypiekania, a jak to zrobić pisałam już TUTAJ. Chciałam, aby cała praca była delikatna, "świeża", wiosenna.




Ubranko pomalowałam moimi nowymi farbami Cadence, ponieważ byłam ciekawa jak będą współpracowały z masą solną i czy w ogóle do jej malowania nadają się. I napiszę Wam szczerze, jest ok. Najważniejsze, że nie powodują pęknięć, mają dobrą przyczepność i w miarę szybko schną. Myślę, że jeszcze po nie sięgnę 😊. Jak już zapewne zauważyliście aniołek trzyma w ręce bardzo duży bukiet tulipanów i to one są głównym elementem mojej pracy. Ostatnio dostałam nową formę i nie mogłam się powstrzymać by jej szybciutko nie wypróbować. 


W weekend planuję malowanie innego solniaczka. Poprzeczkę postawiłam sobie wysoko więc aż się  sama boję czy dam radę. Trzymajcie kciuki, chociaż więcej nie zdradzę... jak skończę to z przyjemnością  Wam  pokażę 😊.

Kochani dziękuje za odwiedziny, ciepłe komentarze, a jeśli obchodzicie Walentynki to życzę Wam miłego, romantycznego świętowania chociaż pamiętajcie uczucia trzeba okazywać sobie codziennie, a nie tylko 14 lutego 💑.

 Justyna

sobota, 9 lutego 2019

Guziczkowe Maleństwo.

Wszystko co dobre kiedyś się kończy więc ferie i wspaniały wyjazd do Omanu również dobiegł końca. Ale o tym napiszę innym razem - muszę przede wszystkim poprzeglądać zdjęcia i poukładać w sensowne słowa  swoje wrażenia 😊. Kochani ze względu właśnie na wyjazd nie mogłam odwiedzać Waszych blogów regularnie (z przyjemnością nadrobię teraz zaległości) oraz odpowiedzieć na Wasze wspaniałe komentarze pod poprzednim postem. Wszystkie jednak przeczytałam z ogromną radością,  nawet po kilka razy!! Z całego serca dziękuję Wam za tyle pięknych życzeń - bardzo mnie wzruszyły i mam nadzieję, że spełnią się bo wiem, że płynęły od Was ze szczerego serca 💓. A kto jeszcze nie miał okazji zapisać się na moje urodzinowe CANDY to zapraszam TUTAJ!!

Wracając do tematu posta, to dzisiaj pokażę Wam bardzo wiosenną i guziczkową skarpetkową laleczkę, którą uszyłam jeszcze na początku ferii.


Jest ona efektem pewnej "twórczej burzy", która działa się w mojej głowie 😄. Ten projekt nie dawał mi spokoju więc musiałam ją po prostu uszyć. Troszkę tęsknię już za wiosną i jej urokami, dlatego lalka jest tak bardzo kolorowa i pogodna. Pierwszy raz nie przykleiłam kwiatów, które są zawsze ozdobą moich prac tylko postanowiłam sama je wyhaftować,  a jak dla mnie nie ma piękniejszego haftu dekoracyjnego niż haft brazylijski. Kwiatuszki wyhaftowałam z różnych kolorów kordonka, ale nie było to łatwe zadanie. O ile na filcu wyszywało się  ok, to na skarpetkowej czapce szło troszkę ciężej ze względu na dużą elastyczność materiału. 


Sukienkę tzw. ogrodniczkę uszyłam z wełnianego filcu, a ramiączka przyszyłam z dwóch żółtych bawełnianych tasiemek. Na sukience również wyhaftowałam kwiatuszki, a całość dopełnia delikatna koronka i dużo kolorowych, małych, wiosennych guziczków .




Włosy lalki zrobiłam z jednego motka muliny w odcieniu ciepłego brązu i doczepiłam małe zielone kokardki.


Laleczkę uszyłam ze skarpetek w rozmiarze 13 - 15 i jest tak mała, że mieści się w mojej dłoni 😊.


Póki co to najmniejsza moja lalka, ale docelowo będę dążyła do uszycia jeszcze mniejszej. Wszystko zależy od rozmiaru oraz jakości skarpetek dla noworodków i obecnie jestem na etapie poszukiwań tych idealnych do szycia. 

Kochani jeszcze raz dziękuje za wszystko, życzę spokojnej nocy i do zobaczenia 😊!

Justyna