Na dworze coraz cieplej, myślałam, że troszkę odpocznę, a tu sezon aniołkowy rozkręca się na dobre. Oczywiście bardzo się cieszę bo każde nowe wyzwanie sprawia mi ogromną radość! Jakiś czas temu znajoma zapytała mnie co bardziej lubię - szyć czy lepić z masy solnej? Pytanie trudne, ponieważ uwielbiam zarówno szyć jak i lepić 😍. Zdradzę wam tylko szczerze jedną rzecz - kiedy tworzę z masy solnej wokól jest straszny bałagan: wykrawaczki, narzędzia do modelowania, okruchy z masy solnej (nawet na podłodze) i cały stół różnych pomocnych przedmiotów. Kocham lepić, ale nie lubię tego sprzątania po zakończonej pracy. Poza tym lepienie z masy solnej jest bardziej czasochłonne i wymaga 100% zaangażowania (w danym momencie). Kiedy szyję mogę w każdej chwili odłożyć robótkę i dokończyć później. Z masą solną niestety nie można tak zrobić - zaczynając lepić np. anioła muszę go skończyć bo masa szybko wysycha i nie mogłabym później dokleić pozostałych elementów. Dlatego lepię najczęśćiej w weekendy i uprzedzam wcześniej rodzinę, że nie będę "obecna" przez kilka godzin. To czas tylko dla mnie i mojej pasji 😊. W wykonanie każdego anioła wkładam mnóstwo serca. Dbam o szczegóły, zastanawiam się nad kolorystyką i ogólnym kształtem, staram się by anioły różniły się od siebie, a dodatkowo myśl, że komuś moja praca sprawi radość jest dla mnie cudowną motywacją 😊. I tak ostanio wykonałam dwa anioły jako prezenty dla wspaniałych lekarek. Oj, długo myślałam nad wyglądem i ostatecznie doszłam do wniosku, że anioły będą skromne, w delikatnych odcieniach min. królewskiego błękitu i neapolitańskiej żółci, ale koniecznie z elementami kwiatów. W końcu każda kobieta, niezależnie jaki zawód wykonuje, lubi kwiaty 😊.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Moi Drodzy! Bardzo dziękuję Wam za obecność, a także każdy życzliwy komentarz, który sprawia mi ogromną radość oraz motywuje do dalszego blogowania i tworzenia :).