Witajcie Kochani! Ostatnio trochę się rozpisałam i obiecałam sobie, że dziś będzie krócej :)). Wpadam jednak z postem, bo już zatęskniłam za Wami :)). Teraz w tych dziwnych czasach bardzo doceniam blogowanie, a Wasza obecność, choć wirtualna jest dla mnie prawdziwym skarbem 💚. Weekend dobiega końca i od jutra to samo - edukacja on - line, domowe obowiązki, pół dnia przy kuchni, czasami zakupy, skradziony czas na robótki, wieczorne zmęczenie i tak w kółko... dzień za dniem identyczny...
Ciesze się jednak, że troszkę więcej nam teraz wolno i uwierzcie mi Kochani w ten weekend czułam się jak ptak wypuszczony z klatki. Nareszcie!!! W piątek zrobiliśmy ok. 10 km spacerem (w tym połowa trasy po lesie), wczoraj i dziś było rowerowo, a jako ciekawostkę napiszę Wam, że mój mąż jeździ także na nartorolkach. Ja raz spróbowałam i zdecydowanie to nie dla mnie, wolę rower :). Pogoda paskudna więc i ludzi mało, a komfort jazdy rewelacyjny :)). Ruch jest nam bardzo potrzebny dla zdrowia więc teraz codziennie będziemy szaleć z aktywnością tylko o różnych godzinach :)).
Najbardziej cieszy się starszy syn, ponieważ od 4 maja otwierają boiska i wznowione zostają jego ukochane treningi koszykówki, za którymi tak bardzo tęsknił. Oczywiście nie będą przypominały tych sprzed pandemii, ale mojemu kochanemu koszykarzowi to wystarcza, nie marudzi tylko cieszy się z tego co jest :). Od trenera już dostaliśmy maila z wytycznymi jak taki trening będzie wyglądał. Drużyna została podzielona na grupy i konkretne godziny. Na boisku tylko 5 zawodników plus trener, każdy musi mieć swoją piłkę, obowiązkowe maseczki, dezynfekcja, rąk, treningi na świeżym powietrzu, brak możliwości korzystania z szatni, zachowanie dystansu (ponoć jakieś słupki będą zamontowane), brak meczów, rozgrywek 1:1 i wiele innych zmian. Nie potrafię sobie tego wyobrazić, ale młodzież jest bystra i myślę, iż szybko dostosuje się do nowych zasad. Mojemu synowi to odpowiada, a jego radość, że zobaczy trenera, kolegów z drużyny, że znów usłyszy dźwięk wpadającej do kosza piłki jest bezcenna 💗.
Młodszy trenuje od 4 lat judo i ze względu na specyfikę treningów nie może jeszcze wrócić na zajęcia :(. Ale codziennie śmiga na rolkach, rowerze i zastanawia się, czy nie zacząć chodzić na koszykówkę jak starszy brat, który jest dla niego ogromnym autorytetem, wręcz guru :). Popieramy ten pomysł, ponieważ w obecnych czasach aktywność na świeżym powietrzu jest najlepsza! I długo tak będzie.
Ciesze się jednak, że troszkę więcej nam teraz wolno i uwierzcie mi Kochani w ten weekend czułam się jak ptak wypuszczony z klatki. Nareszcie!!! W piątek zrobiliśmy ok. 10 km spacerem (w tym połowa trasy po lesie), wczoraj i dziś było rowerowo, a jako ciekawostkę napiszę Wam, że mój mąż jeździ także na nartorolkach. Ja raz spróbowałam i zdecydowanie to nie dla mnie, wolę rower :). Pogoda paskudna więc i ludzi mało, a komfort jazdy rewelacyjny :)). Ruch jest nam bardzo potrzebny dla zdrowia więc teraz codziennie będziemy szaleć z aktywnością tylko o różnych godzinach :)).
Najbardziej cieszy się starszy syn, ponieważ od 4 maja otwierają boiska i wznowione zostają jego ukochane treningi koszykówki, za którymi tak bardzo tęsknił. Oczywiście nie będą przypominały tych sprzed pandemii, ale mojemu kochanemu koszykarzowi to wystarcza, nie marudzi tylko cieszy się z tego co jest :). Od trenera już dostaliśmy maila z wytycznymi jak taki trening będzie wyglądał. Drużyna została podzielona na grupy i konkretne godziny. Na boisku tylko 5 zawodników plus trener, każdy musi mieć swoją piłkę, obowiązkowe maseczki, dezynfekcja, rąk, treningi na świeżym powietrzu, brak możliwości korzystania z szatni, zachowanie dystansu (ponoć jakieś słupki będą zamontowane), brak meczów, rozgrywek 1:1 i wiele innych zmian. Nie potrafię sobie tego wyobrazić, ale młodzież jest bystra i myślę, iż szybko dostosuje się do nowych zasad. Mojemu synowi to odpowiada, a jego radość, że zobaczy trenera, kolegów z drużyny, że znów usłyszy dźwięk wpadającej do kosza piłki jest bezcenna 💗.
Młodszy trenuje od 4 lat judo i ze względu na specyfikę treningów nie może jeszcze wrócić na zajęcia :(. Ale codziennie śmiga na rolkach, rowerze i zastanawia się, czy nie zacząć chodzić na koszykówkę jak starszy brat, który jest dla niego ogromnym autorytetem, wręcz guru :). Popieramy ten pomysł, ponieważ w obecnych czasach aktywność na świeżym powietrzu jest najlepsza! I długo tak będzie.
Ech... dziwny jest ten koronowy świat. Wymaga od nas wielu zmian, dostosowań i na nowo uczenia się funkcjonowania w społeczeństwie. Ale damy radę :))). Może takie zmiany były nam potrzebne? Zdecydowanie żyliśmy za szybko, zbyt intensywnie i zapomnieliśmy, że na tej planecie nie jesteśmy sami. Już ledwo zipała bidula, teraz przynajmniej troszkę się regeneruje, a my w końcu docenimy jej piękno i wartość. Mam taką nadzieję...
Miało być krócej, coś mi nie wyszło :))). Ściskam Was Kochani mocno, dziękuję za Wasze ciepłe słowa, odwiedziny i ogrom życzliwości :)). Trzymajcie się zdrowo, dbajcie o siebie! Do zobaczenia niebawem :)).
Justyna
Jeny nadrabiam zaległości ale tylko z komentowanie bo wszystko widziałam i czytałam, Aniołek dla mamy cudny jest, ten z dzisiejszego posta również, ale wiadomo każdy, który wychodzi z Twoich zdolnych rączek jest cudowny. Ten z masy solnej z tulipankami rewelacja, pamiętam jak z dziećmi się bawiłam w lepienie z masy solnej. Maseczki piękne uszyłaś Justynko, jak patrze na sąsiadkę która sobie pomyka z piesiem bez maseczki to aż mnie świerzbi, żeby się odezwać, no ale może chora na astmę wiec się powstrzymuję :) Zdrówka i spokoju i podziękowania dla męża, bo medykom należą się wielkie brawa, i brak słów wdzięczności. Pozdrowionka Justyko
OdpowiedzUsuńUroczy spodenkowiec. Słodki jak ciasteczko. Pozdrawiam wiosennie.
OdpowiedzUsuńŚliczny aniołek!
OdpowiedzUsuńJustynko, jak zawsze cudowne Aniołeczki i ten dzisiejszy i ten dla Mamy z poprzedniego posta też śliczniutki. Fajnie że sobie trochę pospacerowaliście, bo rzeczywiście ciężko już znieść to przymusowe siedzenie w domach. Ja jutro idę pierwszy raz do pracy po miesięcznej przerwie i też już się nie mogę doczekać :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam milutko i życzę dużo zdrówka :-)))
Justynko piękne zdjęcie tych kwitów. A twój męski Aniołek w spodenkach piękny jak zawsze. Ciesze się że korzystacie ze spacerów i roweru . Ja też bo inaczej to bym odcisków na d.... dostała :-). Fajnie że chłopaki w końcu wyjdą na powietrze. Myślę że dzieciaki w końcu docenią nature i możliwość bezpośredniego kontaktu z kolegami.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Otóż to planeta odetchnie a my zwolnimy. A tymczasem cieszmy się , że możemy spędzać czas na świeżym powietrzu, że jesteśmy zdrowi i razem :) a niołek cudowny , jak wszystkie Twoje prace :)
OdpowiedzUsuńPrzepiękny spodenkowiec :-) Na wiosenne spacery i rower to najwygodniejszy ubiór :-) Aniołek odpowiednio przygotowany na poluzowaną kwarantanne :-)
OdpowiedzUsuńZdrowia dla Ciebie i Twoich bliskich, uściski :-)
Piękne robisz te laleczki, ja jestem emerytką, mimo to bardzo mi brakowała wyjść, spacerów, pogaduszek, i moich kochanych wnuków , jak na razie to mam blogowy świat , robótki, kochającego męza, i spacery, jeszcze czekam na spotkanie / nie to telefoniczne / z kochanymi łobuziakami
OdpowiedzUsuńCudowny anielski chłopak:))
OdpowiedzUsuńW zasadzie jestem zaskoczona, że mimo nie zmniejszającej się ilości zakażeń, rząd cofa stopniowo restrykcje. Nie wiem, czy nie za wcześnie; no cóż - może tak trzeba, by nie zwariować z tego siedzenia w domu, bo o ile my mamy jakieś pasje i potrafimy z nich czerpać energie, to co w przypadku, gdy niektórzy nie potrafią wykorzystywać czasu siedzenia w zamkniętym domu.
Serdeczności posyłam:))
Wybory😂
UsuńPrzepiękna kolejna laleczka skarpetkowa, dlaczego literka M? Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJustynko zarówno dzisiejszy skarpeciak jak o ten dla mamy cudowne. Pieknie wszystko umiesz zeszyć, wszyć, doszyć ze dech zapiera patrzac na te dzieła.
OdpowiedzUsuńKochana wiem że w blokowiskach ludziom na pewno ciężko z siedzeniem w domu ale powiem szczerze że ja już wogóle zastanawiam sie czy ten wirus wogole istnieje. Nie oglądam juz wiadomości od dawna bo najzwyczajniej nie mam czasu a wszystkie zakazy, nakazy sa dla mnie wręcz smieszne. Mam wrażenie że robia z nas takie marionetki i sprawdzaja na ile sobie moga pozwolić. Jak napisalam wyżej ida wybory i władza boi sie więc pozwala na spacerki gdzie nagle pokazuja statystyki wzrosty zgonów, zachorowań. W środe u nas otworzyli targowisko i powiem Ci że przeraziłam sie bo jadac po chleb ja przejechać główna ulica nie mogłam bo pełno ludzi na ryneczek pędzi. Kurcze rozumie że sezon wiosenny i trzeba cos kupic ale niektóre auta pełne, nagle młodzież sie spotyka ze soba w kilka osób? No chyba nie o to powinno chodzić. Ech ale co zrobić. Ciesze sie ze mamy podwórko, chłopaki wychodza pograć w piłke ale wiadomo za kolegami tęsknia. W donu to już ja powoli dostaję z nimi na głowe haha. Lekcji mamy masę i czasami aż mnie skręca ile nagle jest tego wszystkiego.
A wiesz ze nie wiedziałam że cos takiego istnieje jak nartorolki az sprawdziłam jak to wygląda. Fajna sprawa a kto szybciej śmiga maż na tym sprzęcie czy Ty na rowerze. Ja zamierzam w tym tyg wyciągnać zakurzony rower i też po okolicznych wioskach pojeździć. Buziaki i uważajcie na siebie☺
Świetny skarpeciaczek!
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twoje optymistyczne posty! Prawdę mówiąc nie wiem czemu były restrykcje a teraz wycofują, ale całe szczęście że końcu można wyjść z domu. Kiedyś jeździłam na rolkach, ale nie miałam ich na nogach już chyba z pięć lat;) Nartorolki dla mnie trochę za długie;)
Czekam na otwarcie bibliotek, bo już kończą mi się zapasy.
Pozdrawiam Justynko:)
Piękny spodenki więc:) Przystrojony aż miło!
OdpowiedzUsuńAż sobie musiałam te nartorolki wyguglować;) Wygląda super! Ciekawe jak się na tym jeździ?
Buziaki:)
Śliczny spodenkowy maluszek :) kompozycja kwiatowa na główce jest po prostu mistrzowska :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że to właśnie dzieciakom i młodzieży najbardziej brakowało wychodzenia z domu, to dobrze, że nareszcie będą mogli zajmować się sportem,nawet jeśli będzie na trochę innych zasadach niż do tej pory ;)
Mega fajny :)
OdpowiedzUsuńWczoraj zaliczyłam pierwszy , długi spacer. Było super. Aniołek śliczny. Pozdrawiam :-).
OdpowiedzUsuńŚliczniutki aniołeczek Justynko i uroczo wiosenny:-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko:-)
Very beautiful spring angel!!!
OdpowiedzUsuńJustynko, Aniołek cudny jak zawsze! My również spacerujemy i uczymy się życia na nowo. Trudny jest proces przyswajania sobie nowych zasad funkcjonowania. Faktycznie, do tej pory wiecznie w biegu, goniąc za wszystkim tylko nie tym co najważniejsze. Chyba potrzebny był nam taki czas, gdy wyciszymy się, przemyślimy wiele kwestii. Niestety, nie każdy potrafi wyciągać wnioski i wciąż dostrzegam nieodpowiedzialność ludzi w swoim otoczeniu. Moc serdeczności dla Ciebie i Twoich bliskich <3
OdpowiedzUsuńPiękny aniołek Justynko, u Ciebie zawsze prace są takie staranne i dopracowane. Zachwyciło mnie to drzewko kwitnące na różowo - no cóż, wiosna w pełni! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWe finally got to go for a walk, Justyna!
OdpowiedzUsuńThe smallest of the house appreciate it, very much. I am glad that in Poland you are also gradually recovering some activities.
I love your job, you know that.
Strong hug from Spain.
No my tez się cieszymy ogromnie. Juz działeczka posprzątana, czekamy na majóweczkę :) pogoda piękna, aż chce się wychodzić! Człowiek po takich momentach docenia życia, świat, przyrodę, wszystko :) Kochana! Laleczka jest piękna, a jakie ma cudowne skrzydełka
OdpowiedzUsuńJaki śliczny Spodenkowiec :)
OdpowiedzUsuńA ja myślę Justynko, że to zamknięcie w domu nie będzie miało wpływu na ludzi. Kto chce, to sam potrafi trochę zwolnić, odpocząć, pobyć z rodziną, a kto nie chce to i tak się przez te ograniczenia nie zmieni. Historia już nie raz pokazała, że wszystkie takie ciężkie sytuacje "zmieniały" tylko na chwilę, a potem i tak wszystko wraca do normy, niestety...
OdpowiedzUsuńAniołek jak zawsze śliczny :)
Piękny aniołeczek jak zwykle .:) To prawda dopiero teraz doceniamy co to "wolność" i cieszy nas to co uważa;ośmy za normalne. Czekam kiedy wreszcie wirus odpuści i będzie można wyruszyć w świat. Miłego tygodnia:)
OdpowiedzUsuńJustysiu, kolejny zachwycający aniołeczek.
OdpowiedzUsuńAż musiałam zobaczyć jak wyglądają nartorolki, bo przyznam się, że nie kojarzyłam:)
Uściski.
Jak zwykle cudo!!!. Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńCudowny ten aniołek w spodenkach :) Ja na razie produkuje się w ogródku, w którym powoli wprowadzam zmiany :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Aga
Aniołek cudny. :) Uwielbiam Twoje prace, Justynko.
OdpowiedzUsuńMoja koleżanka ma "treningi" judo online. ;) Zawsze to jakaś namiastka. Ach, tęskno już do normalności...
Śliczny Aniołeczek, aż buzia się śmieje :) Co to są nartorolki? Muszę to sprawdzić :D
OdpowiedzUsuńJak próbuję nauczyć on-line rachunku różniczkowego, to żałuje że nie zostałam "wuefistką";-) ale fajnie, że sport chociaż w namiastce wraca do życia młodych ludzi. Aniołek cudny, jak zwykle;-) Pozdrawiam:-)
OdpowiedzUsuńPiękne Twoje prace, wciąż podziwiam🤗🧡
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś będę szczęśliwcem i będę miała aniołka na szczęście 😀
Pozdrawiam serdecznie, zdrówka życzę🍓☕🙋
Zapraszam na bloga na spacerek po lesie🌲🌳☀️
Kolejny, cudny skarpetkowy słodziak! pozdrawiam cieplutko, Justynko:))
OdpowiedzUsuńTak pięknie to wszystko ujęłaś Justynko, że pozostaje mi tylko zgodzić się z Twoimi przemyśleniami:)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie jest to czas na przewartościowanie swojego życia, szkoda tylko że wiele osób przypłaci to życiem. Nie lubię narzekać ale dla nas, emerytów taka izolacja oznacza samotność i to przeszkadza najbardziej.
Spodenkowy aniołek jest cudny i wzruszający.
Uściski:)